Pokrewne są myśli tej notatki żałobnej i Trenów: tyle nadziei, tyle obietnic, tyle szczęścia, i wszystko to zamknęła mogiła! W trenie VII podobnie skarży się matka Urszulki:
Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie taką-ć dać obiecowała
Wyprawę, jaką-ć dała!
Być może, iż to uzupełnienie elegji włoskiej dopisał Kochanowski w lata całe po ukończeniu elegji, gdy swe utwory łacińskie do druku układał; pokrewieństwo z Trenami byłoby wówczas zrozumiałe.[1]
Pamiątka Janowi Baptyście Hrabi na Tęczynie, wydrukowana w 1565 r., wykazuje w porównaniu z poprzedniemi poematami zdecydowaną przewagę elementu epickiego. Jest to długa opowieść (w stylu i kompozycji bezwątpienia jeden z najpiękniejszych utworów Kochanowskiego) — o rodzie, życiu i zasługach Tęczyńskiego, o jego podróży do Szwecji, miłości nieszczęsnej, a wreszcie śmierci samotnej i ponurej. W tem bujnem i romansowem opowiadaniu znikła zupełnie konwencjonalna konsolacja epitaficzna. Ślad jej odnaleźć można chyba w słowach:
Miej wieczny odpoczynek, o szlachetne ciało,
Duszy, wiem, że prze cnotę dobrze się dostało...
Rys to niezwykle znamienny i śmiały; Pamiątka jednak w założeniu swem nie ma być pocieszeniem; do nikogo przecie ze słowami pociechy się nie zwraca. Jest ona uwiecznieniem bohatera w pieśni, co wybitnie poeta u wstępu podkreśla:
Będą drudzy twym kościam grób zacny budować
I twarz twoję w miedzi lać i w marmorze kować:
Między którymi snadź też miejsce będą miały
Rymy moje: na łasce Bogiń aby trwały.
Z innych względów nie znachodzimy też pocieszenia obowiązkowego w Epitaphium Doralices, które ongiś lubiano —
- ↑ Brückner A., (l. c., str. 44) twierdzi, że zakończenie elegji „włoskiej“ oddziałało na tren VII. Według naszej hipotezy byłoby wręcz przeciwnie.