chanowski mówi tu wogóle o poezji sławiącej ludzi żywych, w przeciwieństwie do poezji uwieczniającej zmarłych. Tak pojęte znaczenie tych słów godzi się zupełnie ze starą niechęcią poety do opiewania czynów i ludzi współczesnych, wyrażoną
dość wyraźnie między wierszami cytowanego listu do Zamoyskiego.
Z innego jeszcze względu dwa te wiersze zasługują na uwagę; oto Kochanowski określa swe stanowisko wobec podjętej pracy, a czyni to nie jak ojciec zrozpaczony, lecz jak literat: „cudzej śmierci płacząc“... Słowa te raziły dotychczasowych badaczy; pisano, że „śmierć córki nie była tak bardzo śmiercią cudzą“.[1] Wszystko to prawda, ale jest to znów nieuwzględnienie intencji autora, który biorąc pióro do ręki, czuł się przedewszystkiem twórcą i pragnął czytelnika swego wprowadzić w meritum poematu, jakkolwiek przy pracy tej „sam swe kości suszył“. Wprowadzenie to objektywne, powiedzielibyśmy — epickie; poeta zapowiada, że pisać będzie o osobie trzeciej.
Wstęp poematu epicedjalnego dla dokładnego porozumienia się z czytelnikiem podać winien zapowiedź i skrót treści. Wspomniawszy więc mimochodem o „nieszczęściu“, o „głuchym grobie wdzięcznej dziewczyny“, o „nienagrodnej szkodzie“ — rozwija poeta wzorowy „argument“ zamierzonego dzieła:
Takli moja Orszula, jeszcze żyć na świecie
Nie umiawszy, musiała w ranem umrzeć lecie?
I nie napatrzywszy się jasności słonecznej,
Poszła nieboga widzieć kraj ów nocy wiecznej...
A miasto pociech, które winna z czasem była
Rodzicom swym, w ciężkim je smutku zostawiła.
Pisząc te wiersze, Kochanowski pewno nie przeczuwał jeszcze inskrypcji wstępnej; byłaby ona w sąsiedztwie tego argumentu niepotrzebną i rażącą.
Szczegóły wydobyte z tr. II dowodzą, że jest to celowy i pierwotny wstęp dzieła poświęconego Urszulce, pojęty nie jako wprowadzenie do cyklu utworów odrębnych, lecz jako typowy przedśpiew epicedjalny, który spełnia rolę podobną, jak inwokacja
- ↑ Sinko T., Wzory »Trenów«, str. 116.