— tutaj mamy wyraźny obraz przeszłości:
A też ledwe się kiedy dziecię urodziło,
Coby łaski rodziców swych tak godne było:
Ochędożne, posłuszne, karne, nie pieszczone,
Śpiewać, mówić, rymować jako co uczone;
............
Nigdy ona po ranu karmie nie wspomniała,
Aż pierwej Bogu swoje modlitwy oddała;
............
Tak wiele cnót jej młodość i takich dzielności
Nie mogła znieść, upadła od swejże bujności,
Żniwa nie doczekawszy.
Tren XII dzięki tej objektywności, tak epickiej w porównaniu z liryzmem innych trenów, tworzy najistotniejszy ośrodek konstrukcji epicedjalnej. Jakże bowiem mamy współczuć z ojcem-poetą, wspólnie z nim rozpaczać i wznosić się na szczyty myśli, jeśli nie poznamy bohaterki tragicznego zdarzenia, jej przedziwnego dziecięcego życia, złożonego z takich błahostek i drobiazgów „prozaicznych“, że mogą złamać serce ojca, ująć czytelnika, ale — rozgniewać krytykę. Drogą kontrastu (jeden to przecie z najsilniejszych środków impresji artystycznej) między tem życiem uśmiechniętem trenu XII a obrazem śmierci (IV i VI) oraz pustki w domu osieroconym (VIII) — postać Urszulki utrwala się w pamięci czytelnika, a rozpacz ojca nabiera akcentów prawdy niepospolitej. Gdyby więc — jak chce jeden z badaczy wspomnianych — odrzucić tren ten, jako „rozrywający myśl przewodnią utworu,[1] pozostałaby pustka, okazałoby się, że myśl ta wogóle się zatraciła. Nie znając postaci Urszulki, nigdy nie nadążymy za myślami poety; cała jego boleść kwiecista i lamenty wyszukane pozostaną tylko — literaturą.
Tren XII w pierwotnem swem zakończeniu dobiega do śmierci Urszulki; oczekujemy teraz obrazu samego zgonu — iacturae demonstratio. Wzmianki o niej i porównania rozsiane w kilku trenach; opis bardziej zwarty, w myśl postulatów epicedjalnych stylizowany, zawiera jedynie tr. VI. Ale znów nieoczekiwanie wstęp tegoż trenu rozwija jedną tylko z pośród licz-
- ↑ Plenkiewicz R., l. c. str. 623—624.