nych cnót Urszulki, tę, że „ustek nie zamykając“ nowe piosnki wciąż tworzyła. Trzeba więc jakiegoś przejścia z jednej części epicedjum do drugiej (laudes, a iacturae demonstratio), trzeba raz jeszcze pochwały te zebrać i śmierć zapowiedzieć. Rolę tę w pewnej mierze spełnia tr. IV, choć daleko mu do pełnego rytmu opowieści jak w tr. XII. Przejście jest jednak dość wyraźne; tam słyszeliśmy o kłosie, który żniwa nie doczekał, tu o „owocu niedordzałym“; o rodzicach (nie wysuwając jeszcze postaci ojca na plan pierwszy) mówi tr. II i XII — podobnie tutaj („A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały“). Wreszcie dominuje żal ojcowski i nuta przedwczesnego zgonu:
Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy,
Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy;
A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim
Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim.
Najpiękniejszą zaś nadzieją było to, że córka miała wziąć w spadku i talent ojcowski (VI):
Ucieszna moja śpiewaczko, Safo słowieńska,
Na którą nietylko moja cząstka ziemieńska,
Ale i lutnia dziedzicznem prawem spaść miała!
Dlaczego teraz dopiero, bezpośrednio przed opisem śmierci, opłakuje poeta te zdolności wymarzone swego dziecka, o których w przedśpiewie ani słowem jeszcze nie wspomniał, a mimochodem tylko o nich napomknął w tr. XII? Bezwątpienia w tym celu, by zapowiedzieć i usprawiedliwić ostatnią „piosenkę“ Urszulki wyśpiewaną do matki:
Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę,
Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę;
Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać;
Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać.
Raz to jedyny przemawia Urszulka w poemacie. Cytowany powyżej „Nagrobek dziecięciu“ zawiera podobne pożegnanie umierającego dziecka, odmienne nieco w treści, zwrócone do ojca, a wreszcie mniej tkliwe i mniej śpiewne (słowa Urszulki mają przecie rytmikę specjalną). Jeśli więc zestawia się wiersz ten z Trenami (jak np. u Sinki), to przedewszystkiem zwrócić należy uwagę na tę, dość ciekawą, analogję.