Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości,
A nie możesz-li w onej dawnej swej całości,
Pociesz mię, jako możesz, a staw się przedemną
Lubo snem lubo cieniem lub marą nikczemną.
Mimo pozornego związku myślowego obu trenów jest tu pewna, ledwo dostrzegalna dysharmonja; treść tr. X, choć z pospolitych okrzyków złożona, jest niepomiernie bogata; kiełkują tu nowe wątki, które w następstwie strukturę epicedjalną z gruntu zmienią. Po tr. VIII oczekujemy zaś jakiegoś zakończenia prostszego, utrzymanego wierniej w tonach skromnej, rodzinnej „pamiątki“. Ten charakter zakończenia posiada raczej tr. XIII, który też jako refleksja bolesna łączy się harmonijnie z „przedrefleksyjnym“ nastrojem tr. VIII:
Moja wdzięczna Orszulo! bodaj ty mnie była
Albo nie umierała lub się nie rodziła!...
Pierwszą część tego trenu rozpatrywaliśmy już jako przykład konstrukcji epigramowej; niema w tem jednak żadnej — jakby się zdawało — sprzeczności z obecną hipotezą. Nie szukamy przecie i nigdy nie odnajdziemy pierwszych słów, które Kochanowski na śmierć swej córki napisał, ani też porządku, w jakim poszczególne wiersze i fragmenty dzieła powstawały. Chodzi o myśl przewodnią, o plan, który rozpierzchłe a w części i samoistne człony układał w jakąś całość artystyczną. Układ epicedjalny nie przesądza więc następstwa czasowego w pisaniu pojedynczych trenów. Poeta mógł szkice odrębnie kreślone włączać do poematu, który mu się w myśli rysował, odpowiednio je nawet zmieniając.
Niektórzy badacze wyczuli zresztą w trenie tym typ i charakter zakończenia. Nehring więc zamyka na nim „część epicką“ Trenów; Plenkiewicz idzie dalej jeszcze, twierdząc, że to zakończenie nie jakiejś całości wewnętrznej, ale „pierwszej serji“ wierszy, wysłanej wcześnie do druku.[1] Ani jeden ani drugi nie starali się jednak pogłębić i zużytkować tej hipotezy, w założeniu swem, a raczej przeczuciu, bardzo bystrej.
- ↑ Plenkiewicz R., l. c. str. 620.