Strona:Nagrobek Urszulki.djvu/079

Ta strona została przepisana.

ducha i wiary poety; jest to albo zwyczajna oklepanka (ku czemu skłania się Sinko), albo też zwykły przejaw pewnego sceptycyzmu religijnego, który spotykamy i w innych utworach renesansowego wieszcza.
Ważniejsze natomiast jest znaczenie tego ustępu w konstrukcyjnym rozwoju poematu. Nie jest to okrzyk wzorowany na pospolitych gnomach, jak np.: „Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni“... ale ustylizowana zapowiedź, że Urszulka zjawi się istotnie. W tem właśnie leży wielka na terenie epicedjalnym innowacja. Zmarły przemawiał często z nagrobków i w obszerniejszych poematach dla wygłoszenia obowiązkowej konsolacji; poeta nie troszczył się jednak, jak czytelnik uzmysłowi sobie tę wizję, nie bawił się też w dociekania, czy opiewana osoba zjawia się jako sen, czy jako cień lub mara nikczemna. W tej niepewności, związanej zresztą ściśle z treścią całego trenu, tkwi skłonność do nieprzewidzianych narazie rozważań filozoficznych. Jakże teraz to wszystko: rozmyślania o zagadkach bytu, tęsknotę niepokonaną za Urszulką i zapowiedź jej powrotu — pomieścić w skromnych ramach poematu epicedjalnego? Tren X jest więc swobodnem odgałęzieniem, w którem myśl poety zwracała się ku zupełnie nowym dziedzinom poezji.
Czyż jednak — mógłby ktoś odparować — wzmianki o życiu i siedzibie pośmiertnej są wśród motywów epitaficznych czemś istotnie nowem i przełomowem? Otóż dla uniknięcia wszelkich nieporozumień należy z miejsca odróżnić pospolite oklepanki i ozdoby nagrobne od wątków eschatologicznych, które mają głębszy podkład filozoficzny lub teologiczny. Przyjęcie w zaświatach jest, jak wiadomo, dość powszednim motywem epicedjów rzymskich; utarte powiedzenia o Podziemiu, Elizjum, czy Olimpie, czytamy wciąż wśród nagrobków. Kochanowski sam na słoneczny Olimp śle Kretkowskiego i Tarnowskiego, a wojewodzinę Firlejową „do niskiej Proserpiny ciemnego pokoja“. Oklepanki te, trawestowane swobodnie z dawnych wzorów klasycznych, nie roztrząsają zupełnie zagadnień bytu pośmiertnego, ani, tem mniej, nie starają się budować w tej kwestji jakiegoś systemu jednolitego. Poeta, wierząc lub nie wierząc w piękną,