Nie znaczy to oczywiście, że w poprzednich trenach brakło zupełnie tego elementu. Już w drobnej formie nagrobka mocował się poeta z obowiązkową refleksją epitaficzną; wystąpiła ona z natury rzeczy w trenach samoistnych, nakształt epigramu budowanych; pominąć jej nie mógł tren II, jako introdukcja wtajemniczająca czytelnika w meritum sprawy. Rozpamiętywanie wreszcie wydarzeń przeszłych ma zwykle podkład refleksyjny; nie jest to jednak treść sama dla siebie, jak w trenach IX i XI, tylko tło ogólne lub uwagi postronnie rzucane, nawet niezawsze związane organicznie z biegiem osnowy. Refleksje epitaficzne bardzo często zresztą zachowują tę odrębność lub zdawkowość; może wpłynęła na to mnogość gnomów utartych, które łatwo i stosownie dawały się powtarzać. Jeśli więc Kochanowski w tr. II rzuca mimochodem okrzyk, gdzieindziej już użyty:
O prawo krzywdy pełne, o znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!
a w tr. V:
....o zła Persephono,
Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono...
to jeszcze pospolite te oklepanki nie wyciskają piętna refleksyjnego na całym toku powieści. Są one raczej jakimś dodatkiem postronnym, którego zresztą praktyka epitaficzna domaga się i oczekuje. Jest przy tem w tej technice refleksyjnej pewien rys charakterystyczny, nie bez znaczenia dla Trenów. Weźmy dla przykładu skromny nagrobek, który Kochanowski pisze Erazmowi Kroczewskiemu, kuchmistrzowi królewskiemu:
Ten proporzec nad zimnym grobem zawieszony
Świadczy, że tu Kroczewski leży pogrzebiony,
Nagle zmarły: dla Boga, co tu mieć na pieczy?
Na słabej nici wiszą wszytkie ludzkie rzeczy.
Refleksja jest oczywiście pospolita i mogłaby służyć równie dobrze w innym napisie grobowym. Godną uwagi natomiast jest zmiana stanowiska poety; w pierwszej części relacjonuje, objaśnia z pewną dozą epickiego objektywizmu, w drugiej przemawia od siebie, wypowiada własną myśl na marginesie czyjejś śmierci. Ten charakterystyczny splot stanowiska objektywnego