kunsztownych, zanim w tr. XVII i XVIII uderzył w tony najistotniejszego cierpienia i pokory. Cała tedy misterna budowa o fazach bólu ojcowskiego i kolejnem szukaniu pociechy, oparta na obecnym układzie Trenów, wali się bezpowrotnie.
„Wszystko da się wytłumaczyć rozpaczą poety“ — pisano;[1] trenu XV niesposób. Wywołała go, pospołu z trenem I, Necessitas, chęć ujęcia cyklu pierwotnego w ramy jednolite, które błahej opowieści dodałyby humanistycznego splendoru. Dlatego też oba te treny tworzą wyraźne pendant w swym nastroju i technice, w bogactwie obrazowania i kwiecistym języku.
∗
∗ ∗ |
Wątek eschatologiczny oraz dwa treny refleksyjne same już wystarczały do rozbicia dawnego pomysłu epicedjalnego; być może, że przyłączyła się do nich chęć włączenia do zbioru wierszy postronnie pisanych, które, jak tren V, III, może i VII, spoczywały w trenowej tece, nieobjęte żadnym planem obszerniejszym. Wstęp i zakończenie, wyraźnie stylizowane, świadczą przytem, że kroiła się całość obszerniejsza może niż dawnych 9 fragmentów. Bardzo więc możliwe, że weszły do niej wszystkie nawet treny dziś znajdujące się między I a XV; nie wiemy tylko, w jakim porządku, gdyż ostateczne przegrupowanie nastąpić mogło równie dobrze w pierwszej fazie cyklu, jak i po napisaniu psalmodjów. Jak już wspomnieliśmy, przewodnią myślą tego nowego, artystycznie niezawsze doskonałego układu, była tendencja, ażeby postać Urszulki nie rozpłynęła się wśród wynurzeń osobistych i zachowała swe miejsce naczelne. Dzięki temu niektóre treny zmieniły swe miejsce pierwotne. Najwyraźniej widzimy to na tr. XII, który, jako rdzeń budowy epicedjalnej, znalazł się nieoczekiwanie między jednym z trenów refleksyjnych a XIII-ym w tym celu, by Urszulka, znikająca zwolna w pamięci czytelnika, na nowo i silnie mu się przypomniała. Widać zresztą wiązania, któremi Kochanowski usiłował fragment ten uspolić z sąsiadującemi. Wstępne dwa wiersze nienajlepiej ale wystarczająco łączą się z tr. XI, w każdym razie
- ↑ Kubik W., l. c.