giej, obok Sobótki, w pierwiastki ludowe — zjawiskiem nowem i pociągającem. Włączenie utworu, w swej aparycji tak oryginalnego, do cyklu trenowego wymagało niewątpliwie jakiegoś uwierzytelnienia literackiego. Nie byłoby to rzeczą dziwną, gdyby wiersz: „Nieszczęsne ochędóstwo“ wszedł do zbioru już po trenach psalmicznych; uzasadnione byłoby wówczas wyzwolenie się z pęt maniery klasycznej, a poniekąd nawet charakter rodzimy i ludowy. Ale tr. VII w treści swej należy jeszcze do warstwy dawniejszej, kiedy myśl poety ogniskowała się około postaci Urszulki i nie dopuszczała wynurzeń autobiograficznych i filozoficznych dociekań. Możliwe więc, że — wręcz przeciwnie — włączenie tego właśnie utworu natchnęło poetę, by spróbował nowych form wierszowych, a odrębnością tą podkreślał odmienny ich charakter i przeznaczenie.
Jeśli zaś tren VII znalazł się w zbiorze przed psalmodjami i niejako je zapowiadał — wtedy uwierzytelnienia tego nie znajdziemy w poezji klasycznej i klasycyzującej, zbyt na igraszki takie surowej, ale raczej w Rerum Vulgarium Fragmenta Petrarki, oraz u niezliczonych jego epigonów i naśladowców, którzy w ślad za mistrzem urozmaicali nużący tok sonetów śpiewnemi kanconami i balladami. Tak więc — choć bieguny to bardzo dalekie — między kanconami petrarkowskiemi i pieśniami płaczek polskich szukać należy rodowodu tego przedziwnego wiersza, który nie ma sobie równego w dawniejszej liryce polskiej.
W tem oświetleniu rola trenu VII dla rozwoju kompozycji Trenów byłaby niezwykle doniosła; od niego to bowiem rozpocząłby się przełom, nie treściowy ale formalny, który wprowadzając formy śpiewne, zwrotkowe, nietylko urozmaicał szatę zewnętrzną dzieła, ale, co więcej, ad oculos znaczył głęboki przedział w koncepcji i myśli przewodniej dawnych i nowych trenów.