komentarz: Z płaczem idziesz do Rzymu, choć cały świat twą ojczyzną; żałujesz swej córki, chociaż przygodę wszelką masz za nic; boisz się śmierci, choć śmierć ci rzekomo niestraszna... Dlaczego? gdyż cała twa mądrość jest światem sztucznie w myśli własnej stworzonym; niemasz w niej źródła istotnej cnoty, prawdy i pociechy, to jest — wiary i Boga.
Dyskusja z Cyceronem jest w pewnej mierze rozprawą z samym sobą; poeta, który niedawno jeszcze tkwił tak głęboko w kręgu wierzeń antycznych, reflektuje się obecnie. Tak nagłe jednak przejście z „koncettyzmu“ opowieści o Niobie w treść filozoficzną niewątpliwieby raziło; w pierwszej więc zaraz strofie czytamy:
Nieszczęściu kwoli, a swojej żałości,
Która mię prawie przejmuje do kości,
Lutnią i wdzięczny rym porzucić muszę...
Jest to nawiązanie do tr. XV, który zaczynał się przecie inwokacją do Muzy złotowłosej i w lutni chciał szukać pociechy. Obecnie stwarza poeta fikcję, że wszystko to było chwilową próbą zapomnienia, igraszką poetycką. Tłumaczy to szerzej zwrotka druga, dość zawile dotąd wykładana.
Żywem? czy mię sen obłudny frasuje,
Który kościanym oknem wylatuje,
A ludzkie myśli tym i owym bawi
Co błąd na jawi?
Sen złudny, to właśnie owo mamienie się lutnią i wdzięcznym rymem; sen, który „ludzkie myśli tym i owym bawi“, a więc znów gładkim wierszem, poezją, — a wszystko to jest czczą ułudą. Po tym dopiero wstępie uderza Kochanowski w ton właściwy: O błędzie ludzki, o szalone dumy!...
Czy jednak tę mimochodem wtrąconą inwektywę przypisać mamy wyłącznie treści poprzedniego trenu? Czy nie jest to raczej sąd o całej dotychczasowej metodzie, która z boleści nad stratą Urszulki poemat chciała ułożyć? Kochanowski, jak widzieliśmy, od pierwszej inwokacji epicedjalnej nie pozwalał czytelnikowi zapomnieć, że znajduje się w obrębie dzieła literackiego. Teraz porzuca niby ten świat fikcji i konwenansu