dej konsolacji — poprzednie, w uczuciowym bezładzie i rozterce wyrzucane myśli. Taki jest rdzeń konstrukcyjny trenu XIX; dzięki temu też zrasta się on harmonijnie z resztą cyklu żałobnego. Jednocześnie zaś uzupełnia treść Trenów w drugim jeszcze ważnym szczególe. Oto wprowadza z powrotem postać Urszulki, która znikła nam z oczu z chwilą, gdy położono jej kamień nagrobny w trenie XIII. Wprowadza zaś w dwojaki sposób: najpierw jako niemego świadka nauki konsolacyjnej, a następnie jako osobę, o której się ponownie i obszernie mówi. Zjawienie się to uzupełnia opowieść trenu XII i VIII:
Jaka więc po paciorek do mnie przychodziła,
Skoro z swego posłania rano się ruszyła:
Giezłeczko białe na niej, włoski pokręcone,
Twarz rumiana, a oczy ku śmiechu skłonione.
Mamy więc wreszcie portret Urszulki, którego dotąd tak brakło! Matka poety mówi dalej:
Przyniosłam ci na ręku wdzięczną dziewkę twoję,
Abyś ją mógł oględać jeszcze.......
A tu więc takim ci się kształtem ukazała,
Jakoby się śmiertelnym oczom poznać dała;
Ale miedzy anioły i duchy wiecznemi,
Jako wdzięczna jutrzenka świeci, a za swemi
Rodzicami się modli, jako to umiała
Z wami będąc, choć jeszcze słów nie domawiała.
Kontrastem tego niebiańskiego żywota Urszulki jest opowieść o tem, co czekało ją na ziemskim padole:
Nie od rozkoszyć poszła, poszłać od trudności,
Od pracej, od frasunków, od złez, od żałości,
........... Czegóż nie zażyła?
Że sobie swym posagiem pana nie kupiła;
Że przegróżek i cudzych fuków nie słuchała;
Że boleści w rodzeniu dziatek nie uznała?...
Opowieść o dziewce „ze wszech namilejszej“ dobiegła końca. W części epicedjalnej poznaliśmy jej życie rozkoszne i płoche, które minęło tak szybko; tren XIX, prócz wizerunku przelotnego, przynosi mistyczny obraz jej zaziemskiego bytu oraz naturalistyczną, przechodzącą niemal w satyrę, projekcję życia ziem-