diana facilità“ — jak pisze znakomity historyk — sławił jakąś Fannię ukochaną i opłakiwał śmierć starej matki.[1]
Oto parę przykładów charakterystycznych, które ilustrują bogactwo i rozmaitość cyklicznej poezji nagrobnej. Była to w przeważnej części twórczość familijna, wiele więc utworów zbyt osobistych, artystycznie zaś przeciętnych poszło w niepamięć; ostały się tylko najwybitniejsze, te przedewszystkiem, które horyzontem myśli lub znakomitością nazwiska wybijały się ponad wszelką pospolitość wierszowaną. Któż jednak wytłumaczy kaprysy poety? Pole więc do pracy obszerne, tylko uprawiać je należy odmienną nieco metodą niż martwe wygrzebywanie wersetów i słów podobnych.
Obok zagadnień konstrukcyjnych i formalnych pozostaje jeszcze bogata dziedzina treści wewnętrznej, stosunek tej poezji do życia i człowieka. Petrarka pierwszy rozwinął w swym Kancjonale analizę psychologiczną człowieka żywego i nowoczesnego, obraz jego uczuć i przeżyć, chwytany — mimo nieuniknionej przesady i zmyślenia — w przejawach drobnych a prawdziwych. ie wszyscy naśladowcy szli śladem mistrza, a odbijając niewolniczo jego schematy, nic nowego w tym zakresie nie tworzyli. Kochanowski natomiast, gdy go w długim szeregu „petrarkitów“ postawimy, pozostawił w Trenach analizę subtelną i pełną prawdy, i to nietylko w rozstrząsaniu własnych stanów duszy, ale w znakomicie podchwyconej, niemej boleści matki, w jej piosence żałobnej, wreszcie w obrazie dziecięcego życia zmarłej Urszulki. Czy są to jego zdobycze i obserwacje własne, czy nie miał może poprzedników? Z tego choćby względu warto porównać analogiczne utwory Broccarda i Kochanowskiego.
Innowacją jest przedewszystkiem studjum dziecka; poezja humanistyczna traktowała je schematycznie i na szary usuwała koniec, a dopiero pieśń ludowa wprowadziła ten wdzięczny motyw do piśmiennictwa.[2] Jak wyglądała ta sprawa w Polsce, niestety nie wiemy, gdyż brak nam wogóle pomników twórczości rdzennie ludowej; w poezji włoskiej natomiast, ludowej i tej,