Strona:Najpiękniejsza.djvu/003

Ta strona została uwierzytelniona.

W dniu 19 Kwietnia 1889 roku, w Operze, podczas przedstawienia trzeciego aktu „Romea i Julii,” książe Agenor literalnie stracił głowę. Biegał od loży do loży, objawiając wszędzie tenże sam zachwyt.
— Ach! ta blondynka! Ach! jaka to blondynka! Ach! jaka to idealna blondynka! Widzieliście tę blondynkę? Czy znacie tę blondynkę?
Jak na teraz, loża to pani de Marizy, wielka parterowa loża, tuż obok sceny położona, rozlegała się temi i tym podobnemi okrzykami uwielbienia.
— Jaką blondynkę? — spytała pani de Marizy.
— Jakto! jaką? Jedna tylko jest taka w całéj sali teatralnéj! Spojrzyj pani przed siebie... tam w loży piérwszopiętrowéj... w loży państwa de Sainte-Mesme. Przypatrz się jéj pani baronowo, przypatrz się dobrze... Widzisz ją pani?
— Widzę. Niegodziwie ubrana, ale... niebrzydka.
— Niebrzydka! Cudo! Istne cudo! Niedobrze ubrana? no... tak! na to się zgadzam... Państwo Sainte-Mesme mają rodzinę zamieszkującą okolice Perigordu: musi to być jakaś krewna z prowincyi. Ale jaki ma uśmiech! A jak osadzoną szyję! A jakie ramiona! Ach! szczególniéj ramiona....
— Mój drogi panie, albo pan idź sobie, albo bądź cicho.... Przeszkadzasz mi pan słuchać Reszkego....
Książę poszedł więc sobie. Pokazało się, że nikt, ale to nikt zupełnie nie zna téj nieporównanéj blondynki. Nieraz je-