słowa, wszystko, co mówili między sobą trzéj eleganccy panicze w chwili, gdy pani Dagand przechodziła mimo nich. W kwadrans potém, zjawił się młodzieniaszek w redakcyi swego dziennika.
— Czy czas jeszcze, — zapytał, — dodać z dziesiątek wierszy do Notatek wielkoświatowych?
— Jeszcze czas, ale śpiesz się pan.
Młodzieniec nie lenił się do roboty i w mgnieniu oka załatwił się ze swoim dziesiątkiem wierszy, których napisał z piętnaście. Przyniosły one reporterowi siedm franków i pięćdziesiąt centymów, ale pana Dagand naraziły na daleko większy wydatek.
Przez ten czas, książę Agenor, zasiadając w klubie do wista, mówił, tasując karty:
— Była dziś w Operze przecudownéj urody kobieta! Niejaka pani Dagand.... Najpiękniejsza osoba w całym Paryżu!
Nazajutrz zaś rano, w lasku, w zbornym punkcie ploteczek paryzkich, w blasku wiosennego słońca, książę, otoczony gronkiem słuchających go z poszanowaniem uczniów, z wysokości dereszowatéj klaczy swojéj, uroczyście ogłaszał następujący wyrok:
— Uważajcie, co wam powiadam. Najpiękniejszą w Paryżu kobietą jest niejaka pani Dagand.... Gwiazda ta widzialną będzie we Czwartek u Palmerów. Idźcie i nie zapominajcie tego nazwiska: Pani Dagand.
Rozproszyli się uczniowie i po całym świecie głosić zaczęli ważną owę nowinę.
Pani Dagand była jak najstaranniéj wychowywana przez najzacniejszą z matek; nauczono ją, że obowiązkiem jest wstawać rano, skrupulatnie prowadzić rachunki domowe, nie dawać do roboty sukien w najpiérwszych magazynach, męża kochać, w Pana Boga wierzyć, odwiedzać ubogich i nie wydawać więcéj nad połowę dochodu, aby posagi dla córek przysposobić. Pani Dagand nie uchybiała żadnemu z tych obowiązków. Wiodła życie spokojne i zadowolone w starém domowstwie, położoném przy ulicy Smoka, pod którego dachem żyły już, od roku 1825, trzy małżeńskie pary Dagandów: mężowie — wszyscy trzéj regenci; kobiety — wszystkie trzy cnotliwe. Trzy owe stadła używały tam szczęścia umiarkowanego i zawsze jednostajnego,
Strona:Najpiękniejsza.djvu/008
Ta strona została uwierzytelniona.