Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/195

Ta strona została przepisana.

nąć mogła choć do tej pięknej marzycielstwa godziny, w której mię tak okropnie wyśmiano, że się wdziękom księżyca przypatruję; gdybym znów była trzynastoletnią, kryształowego serca i zdrojowej myśli dziewczynką — możebym lepiej zrobiła, przykuwając się do tego symbolu, choćby przysięgą, na wieki. Dzisiaj nie pora — zapóźno i zawcześnie. Czuję, że, przystąpiwszy, znów odstąpićbym mogła, ukochawszy tę świętość, zatęskniłabym znowu ku porzuconym a nieznanym jeszcze wrażeniom. Przesuwające się zdala chińskie cienie moich własnych myśli, w znikomości swojej niedotknięte, w tem, co mogą mieć prawdy, niedoznane — kusiłyby mię bezprzestannie. Rękę do pługa przyłożywszy, ciągle poza siebie spoglądałabym rozżalona i niebo straciła może dlatego, żem sobie ziemi nie zagarnęła w poddaństwo.
Nie, Urszulko, ja się na taką próbę nie odważę. Albo muszę znaleźć w doczesności mojej skarb jakiś tak piękny, tak wystarczający na wszystkie potrzeby mej duszy, bym się go w wieczności całej nie wstydziła, bym nieśmiertelność moją razem z nim nawet przez niego zbawić mogła; albo muszę dowodnie się przekonać, że tu skarbów niema — że tu same błota, kłamstwa, potwory, że owoc życia, co go w ręku trzymam, to malowana łupina spróchniałego orzecha, którą kamieniem rozbić, nogami zdeptać, śliną wzgardy opluć i za okno wyrzucić trzeba. Póki jednego lub drugiego celu nie dopnę — póty mi zdala od krzyża, jak od wracającej z Siloe arki. Mówmy lepiej o ludziach, Urszulko: cóż tedy dla nich pokorna sługa twoja uczynić jest w stanie?
— Wszystko razem się wiąże — reguluje, moja Augusto. Fantazjujesz sobie, że przy Bogu i przy krzyżu stanąć ci jeszcze nie pora, a bez Boga i bez krzyża nic zrobić nie można. Bez Boga i bez krzyża, ty, rozumna