Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/33

Ta strona została przepisana.
Czuć czy marzyć? ach! tak, marzyć,
Do zawrotu głowy,
Do senności letargowej,
Marzyć wiecznie! marzyć! marzyć!
Przepisane z notatek kochanej Eci.

Parę lat temu, ja biedna, cicha korespondentka szanownego redaktora, ja, wieśniaczka z za Suwałk, od kur i książek moich oderwana, ujrzałam się nagle w licznem, świetnem, a dla mych stosunków i wyobrażeń zupełnie obcem zgromadzeniu balowem. Proszę sobie wyobrazić, jakie olśnienie, jaki podziw, jaki strach! Bo to nie bal sąsiedzki, prowincjonalny, choćby w samem gubernjalnem mieście; to prawdziwy bal warszawski, na salonach, które się liczą do najpierwszych i najobszerniejszych w stolicy. Krocie intraty, litanje całe tytułów, śmietanka z trzech przynajmniej gatunków towarzystwa zebrana, wystawa różnych znakomitości i pięknych twarzyczek, zbliżenie przeszłych i teraźniejszych, niedokonanych i przyszłych czasów, mieszanina chronologji z arytmetyką, literatury z modą, praw z pretensjami, próżności z próżnością — i wśród tego wszystkiego mnie się zawieruszyć!... Ale nie moja w tem była wina: zaraz się panu usprawiedliwię; to Felunia mię skusiła, Felunia, dobra jak szczęście, uparta jak złe wspomnienie. Czy pan jej nie zna, czy nie spotkał jej kiedy? W wielkim świecie ma podobną rozgłośną sławę przerażająco dowcipnej kobiety, a to poprostu naiwne, swobodne usposobienie; co jej na myśl przyjdzie wypowie, co jej pod oczy wpadnie właściwym nazwie wyrazem, a ludzie potem mówią, że złośliwa. My w naszem kółku wcale złośliwej pani Felicji