58
na kamieniu pod lipą z Bronisławą przesiedziany był wstępną życia mojego modlitwą.
Jeśli Karol i Bronisława tak wyraźnem, lecz jedynem w mej przeszłości odbili się wspomnieniem, daremniebym za to Cyprjana i Terenię chciał w tych pierwszych latach dzieciństwa jakąś wyłącznością odznaczyć sobie, widzę ich w każdej godzinie, mam w pamiątce każdej — Cyprjan malował mi, lub przez innych namalowane pokazywał obrazki. — Terenia o każdym z nich i jemu i mnie cudowne opowiadała historje — lecz gdybym chciał powtórzyć te, co na mnie więcej zrobiły wrażenia, toby końca temu i przez dziś i przez jutro nie było; ja przecież w czternastym roku dopiero ich słuchać przestałem, a kiedym zaczął, doprawdy? — sam nie wiem. Z nazwiskami otaczających mnie rzeczy jednocześnie usłyszałem tysiące dziwnych wyrazów, jak np. zaczarowana księżniczka, piękny rycerz, cudowny sygnet, czarodziejski zamek, diamentowe podziemne pałace — ogniste duchy na chmurach lecące — i to wszystko ułożyło się jakoś w naturę moją, nie na zabobon, nie na słabość charakteru, ale prędzejbym powiedział na jakąś dziwną siłę fantazji; — kiedyś — gdy wam się uiszczę z wywołanej życzeniem waszem powieści mego życia i gdy znowu tak jak dzisiaj zbierzemy się na dobrą chwilę przed ten ciepły kominek, byle tylko wiatr nie świszczał, to państwu opowiem którą z tych bajek Tereni. Was to przecież nie znudzi, Henryku, Teklo, Edmundzie — ci, co życia nie znają, ci, co je poznali aż do stracenia ostatniej nadziei, aż do odzyskania najpierwszej spokojności, ci lubią bajki cudowne — wszakże prawda, moi drodzy? — Ach, te bajki, i te obrazki Cyprjana! lecz Cyprjan już wchodzi w szaloną biografję moją — a mnie jeszcze myśli i słowa w dawniejszy czas uciekają ku świętym pamiątkom. — O moim ojcu jużeście słyszeli, mój ojciec taki poważny, taki uczony, taki dobry i łagodny. — W szczupłym domku nie było osobnego po-