na skroni, a te skronie wsparte o łono kobiety — lecz nie matki, nie! siostry, nawet jeszcze nie kochanki twojej... Benjaminie, czy ty rozumiesz tę chwilę, w której kobieta jeszcze kochanką ci nie jest, a już kocha i kochana? — czy ty rozumiesz tę chwilę? A kobietę taką czy widziałeś? — kobietę piękną — silną w namiętności — świętą w duchu swoim. — Na jej czole taka myśli potęga, żeby mogła losami Aten kierować — a na jej ustach taka rozkosz — a w jej spojrzeniu taka wabność gorąca i przenikliwa... Czy ty śniłeś o niej? — Ej! daj mi pokój z całą powszednich małżeństw uroczystością — co mi po tej dziewicy, która skromnie oczy spuści, jakby drzemać chciała, ustek niewinnie przysznuruje i nic mi nie da w życiu prócz praw kodeksem zawarowanych. — Oh! jak innym piorun od świecy, tak inną moja piękna od tej ze zwyczajowych przepisów uklejonej duszyczki. — Tobie także Benjaminie inna zupełnie się śniła. — Jej oczy, jeśli spuszczone, to promień tylko nadziei lub wspomnień zbyt jaskrawy, więc przesłonięty; — jej rumieniec — to krew, to życie, co z przepełnionej organizacji gwałtownie nazewnątrz bije... a jej miłość!... ty nie znałeś własnej potęgi, nie rozumiałeś świata, nie czułeś Boga, póki cię ona nie ukochała; — piękność — szczęście — cud — to miłość jest jej... Wierz mi, bracie! takie kobiety są — i możesz spotkać którą, i możesz kiedyś zapragnąć umrzeć w jej objęciach, żeby już potem nie być, choćby nawet szczęśliwym inaczej. — A nie nazywaj szczęścia podobnego zmysłowością — rozkoszy twojej rozpustą — zmysłowość będzie ledwie formą najorganiczniejszego wzniesienia się ludzkiej natury w pełność Bóstwa z duchem i ciałem — rozkosz sama w świadectwo przeciw rozpuście stanie. — Zmysłowiec tak nie czuje, rozpustnik tak nie używa, jak ty czuć będziesz wszystkiemi władzami duszy twojej — jak ty użyjesz całą męskością twej siły młodzieńczej. Gdybyś nie miał każdo-chwilowego uznania swej godności,
Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.
77