Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.
81

jących — alboż wy to Sabejczykowie, lub Gwebry?[1] czciciele tego, co świeci? — Ja wam powiadam, światłość dla was, jak powietrze dla was, jak pokarmy i napoje dla was. — Wyłączono już bóstwo z natury, nie biją dziś pokłonów słońcu, gwiazdom i księżycowi — wyłączcież i wy część waszą z użycia piękności i sztuki, postrącajcie artystów z ołtarzy waszych, bo to nowe bałwochwalstwo tylko, Sabeizm intelektualny — co jest boskiego w artyście, to dane przez was i wam — co jest boskiego w artyście, to właśnie rozłączać się z nim musi ciągle, żeby stanęło przed wami — co w nim boskiego, to przez jego duszę sączy się niby olej skalny, i nazewnątrz dopiero w zetknięciu ze wzrokiem waszym i z myślą waszą i z uczuciem waszem może się w blaski rozetlić — ale tam w głębi, tam tylko masa jakiejś czarnej ziemskiej gliny, trochę odmiennego gatunku. — Ot tak, dobre mi słowo na myśl wpadło; artysta jest tylko odmiennym gatunkiem człowieka; co tam sądzić, ganić, chwalić, jest odmiennym i koniec; niechże kto wielbi białość, a błękit potępia. — Ja do Cyprjana żadnej nie mam urazy — biedny Cyprjan! jego życie stargane, zakłócone sny mojej młodości! czyż ja się mogłem domyśleć, że to wszystko było planem jednego obrazu! — Kiedy Karol wziął zemdlałego na ręce i poniósł do łóżka, czułem tylko boleść najżywszą, później, kiedy siostrom znać dano, gdy rodzice nadeszli, wśród ogólnej trwogi nie miałem jednej chwili na uchylenie się w rozbudzoną osobistość, jednego drgnięcia serca do zmarnowania na postronne wrażenia. Cuciliśmy, ratowali Cyprjana, byłbym się chciał zamienić w każdą kroplę ożywczej wody, co martwe jego czoło rzeźwiła, w każde słowo pociechy, co przerażoną i drżącą matkę uspokoić mogło. — Cierpiałem za niego, za nich wszystkich, cierpiałem mojem własnem cierpieniem, a prze-

Bibl. Nar. Serja I, Nr. 121 (N. Żmichowska: Poganka)6
  1. Sabejczykowie, plemię dawnej Arabji, czczące gwiazdy; Gwebry, wyznawcy Zoroastra w Persji i w Indjach.