Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

120

I przed występkiem ona cię obroni
Swoją świętością i swemi prośbami,
Ty ku niej idąc złe drogi porzucisz,
Ty za nią idąc, znów do nieba wrócisz. —
Miłość kobiety! — o ja z darów bożych,
Niech sobie tylko ten jeden uproszę —
Ja będę wielki, cnotliwy i święty,
Samolubnego zrzeknę się starania
O własne zyski i własne rozkosze,
Ja znajdę w sercu do poświęceń siłę,
Wiele dobrego bliźnim moim zrobię,
I wiele złego bez szemrania zniosę,
Pobłogosławię tym, co kląć mi będą,
Uścisnę rękę, która cios mi zada,
Otrę łzę każdą, lub razem zapłaczę
Z każdym, kto innej nie chce mieć pociechy,
Wesprę, oświecę, ukocham, przebaczę,
Zapomnę siebie — lecz niech o mnie święta,
Niech kochająca kobieta pamięta...

— Ta ta ta ta! — dość tego braciszku, przerwał nagle zamówiony tłumacz, dość tego, bo ja zapomnę i Benjamin odjedzie, nie wiedząc nawet co mu tak długo nad uchem brzęczało — to zaś jest w najprawdziwszem znaczeniu rzecz taka:
Mój najckliwszy braciszek słyszał od mamy, że kobieta, która kocha, jest aniołkiem, rozpamiętywa te piękne słowa i wypada mu, że w istocie, ponieważ bardzo jest wygodnie mieć najpierw mamkę, potem niańkę, potem siostrę, która wierzy wszystkim przechwałkom, potem żonę, która zawsze potakuje, całuje, zapewne jeść gotuje i skarpetki robi — a więc kobieta jest aniołkiem, a więc jegomość przyrzeka nawet, że będzie bardzo grzecznym, jeśli takiego aniołka dostanie, a wszystko razem wzięte, przewielebny słuchaczu, wszystko razem — i niucha tabaki nie warte. — Jest to sobie nędzna, a nieszczera parodja tego, co pierwej wręcz powiedziałem — ja mówiłem: «chcę kobiety» — on też mówi: «chcę kobiety» — ja mówiłem: «chcę kobiety, żeby mi szczęście dała» — on też mówi: «chcę kobiety, żeby mi szczęście dała» — za panią matką pa-