Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

130

wać, a zwierz jej potakiwał nawzajem, a ja tymczasem przemyśliwałem tylko, coby to zrobić, żeby ich oszukać, żeby się ubrać i uciec do tego pokoju, w którym Aspazja siedziała. — Kłopot wielki, bo suknie daleko ode mnie leżały, co więcej nawet składała je dni powszednich odzież, krótki z grubego sukna spencer i skórą oblamowane spodnie — nie można było tak wystąpić przecież, mnie się chciało także greckiej tuniki, purpurowego na zarzucenie przez jedno ramię płaszcza, greckich na nogi koturnów, bo inaczej Aspazja mi powie — «idź precz — jesteś brzydki». — Przymierzałem ja sobie tych wszystkich strojów w życzeniach moich, aż nakoniec ubrałem się w nie i podniosłem trochę, by zobaczyć, czy mi pięknie będzie — było prześlicznie — widziałem jak Aspazja objęła mi szyję w okrągłość cudnych kształtów ręki, przygarnęła do łona swego i patrzyła w oczy ku jej oczom wzniesione i mówiła mi:
— A widzisz, że wróciłeś Benjaminie — teraz ja ciebie kocham, teraz nie jesteś już nudny, ubogi i śmieszny — zabiłeś smoka w jaskini wawelskiej, odebrałeś mu klucz od skarbów jego, przeczytałeś wszystkie książki jakie były wystawione na Lipskim jarmarku[1] — o! ja cię bardzo kocham Benjaminie, każesz mi zrobić balon z pajęczyny, mój murzyn zaniesie go na najwyższą z gór Himalaja, tam sobie razem jak do kocza wsiądziemy, dwa moje małe szatanki dmuchną tylko i polecimy wysoko, wysoko szukać Cyprjana na gwiazdce polarnej — śpiesz się tylko mój kochany i weź co cieplejszego, bo śniegów pełno na wierzchołku skały!

Ja się śpieszyłem, gorąco mi się robiło, gdyż wiedziałem, że lada chwila baba na mnie obejrzyć się może i znów mnie do łóżka zapakuje, a wtedy, co ja

  1. Lipsk był oddawna głównym punktem handlowym księgarstwa.