Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
147

ostatecznych chwyta się środków i potem dziwi się, że takie walki przetrwał, takie góry porzucał, a tu nowe łby odrastają hydrze i o nowe gruzy potrąca się jego noga. — Więc też ślepa jakaś wściekłość go opanowywa — instynktownie tłucze pięściami na wszystkie strony — a czy to rozbije, co mu najdroższem — czy w własną głowę uderzy — czy w kodeks prawny, on już nie dba o to, byle sobie ulżyć choć na jedno odetchnienie, byle przestać cierpieć choć przez czas ruchu zegarowego wahadła. — Otóż, jako wam rzekłem, ja byłem w tej chwili właśnie choroby nieszczęścia. — Siedzieliśmy przy wspaniałej uczcie — stół uginał się od sreber, złota, kryształów — błękitne płomyki tlejącego ponczu tu i ówdzie migały jak potępione duszyczki — a czarnemi dziobami lamp z żelaza, ulanych na herkulańskie[1] wzory, tryskała jasność rażąca i czerwonawa. Niewiele nas było osób: — ona, ja i ktoś trzeci. — Ona go wzięła za rękę — swoją czarą o puhar jego trąciła — a on się pochylił i dotknął ustami brzegów tej czary w miejscu, w którem ona dotknęła ich pierwej!
Spojrzałem na tego człowieka, — on zadrżał, i wskazując Aspazji, szepnął zcicha: — Benjamin mię zabije.
Aspazja się rozśmiała. —

— Nie, on ciebie nie zabije, mówiła wesoło, — ja tak lubię ogniste spojrzenie twoich czarnych oczu, tak się cieszę, kiedy przemówisz tym głosem silnym jak rozkaz, nęcącym jak pokusa — a Beni kocha mię tak szczerze — a Beni tak żyje tylko życiem mojem — Beni tak czuje tylko moją rozkoszą, że onby nigdy zabić cię nie mógł. — Wszak prawda Beni, miłość twoja najwyższa, najzupełniejsza — najprawdziwsza — miłość twoja używa mojem szczęściem tylko — miłość

  1. Herkulanum, starożytne miasteczko rzymskie, zalane lawą Wezuwjusza i odkopane po dwóch tysiącach blisko lat.