Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

XVI

raturę obecną (pisze to w r. 1871). Gdyby jeden i drugi miał odwagę, miał sposobność choćby z bluźnierstwem wystąpić, błogosławieństwo szczerze pobożnych nabrałoby rzeczywistej wartości — lecz my ciągle za panią matką pacierz...»
A gdzie indziej:
«Chcemy koniecznie poczciwie pisać — słuszna rzecz — ale nam się zdaje, że dlatego trzeba koniecznie same poczciwości opisywać, i w tem już słuszności brak».
Tak pisała ta kobieta, czując snać, ile w niej «niepoczciwych» prawd z musu pozostało zdławionych, strun niewygranych, słów niedopowiedzianych... Dławiła się w «dobrze myślącej» bigoterji, jaka rzuciła się na kraj:
«...spotykałam się w świecie z szumnemi dysputami teologicznemi przy herbacianych zastawach; deklamowano o nauce Chrystusa, chrupiąc makaroniki, o piekle i szatanie — smarując bułeczkę...»
Zjadła ją atmosfera, zbyt pozioma i zbyt podniosła naprzemian. Bo znowuż bywały chwile, w których pytała sama siebie, «czy grzechem nie jest literatura»; gdy zdawało się, że trzeba nie pisać, ale działać. Wszak to samo pojęcie kazało zamilknąć Mickiewiczowi!
Wszystko to razem sprawiło, że Żmichowska nie wypowiedziała się pełno w swoich utworach. I czuła to, i gryzło ją, kiedy ona, pełna myśli kłębiących się w głowie, spoglądała na swoje cztery niewielkie tomiki wydania z r. 1861. I nie wiedziała sama, że była pisarką — bardzo płodną. Bo, kiedy zniechęcona, zwątpiała, zamilkła, wówczas szukała ujścia w listach do swoich bliskich. To była jej publiczność! Otóż listy, takie zwłaszcza, to też jest twórczość: wszak pani de Sevigné została jednym z klasyków francuskich, nie zostawiwszy nic prócz listów do córki. Korespondencja Żmichowskiej jest ogromna, wydana ledwie w części i bardzo mało znana; a jest to pierwszorzędny doku-