Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.
175

jak to, czy nie?... musiałem zapomnieć — otóż ta kobieta była — Poganką.

Z ostatniem słowem głuche milczenie cały pokój zaległo; dopiero po kilku chwilach Leon Metodysta najpierwej się otrząsnął z doznanego wrażenia i w duszy swojej osądził, że to właśnie stosowna bardzo okoliczność do podania nam wszystkim arcyzbawiennej dozy «moralnego sensu». Jak dziś pamiętam jeszcze, zaczął od tych słów urzędownych, które każdy pewnie na pamięć umie, bo pewnie każdego spotkały tyle razy, ile razy jaką stratę poniósł, ile razy jakie niebezpieczeństwo mu groziło, ile razy cierpienia dość zręcznie nie uniknął, lub drzwi swoje przypadkiem otwarte nieszczęściu zostawił:
— A widzicie! — a czyż wam tego nie mówiłem? — a widzicie, że miałem słuszność (dalszy ciąg sentencji był już więcej z własnego uczucia i własnej indywidualności zaczerpnięty). Oto człowiek zdolny, poczciwy, «dobrze urodzony» w całem najświętszem tego wyrażenia znaczeniu, wśród wszystkich najpożądańszych tej astrologicznej formułki warunków — przyniósł z sobą na świat złote serce, diamentową wyobraźnię — mógł zostać poetą, lub prorokiem — Tyrteuszem,[1] lub Ezdraszem[2] — on został... kochankiem pięknej kobiety — i patrzcie, moi drodzy, patrzcie, a pamiętajcie na zawsze, jaki on dziś złamany, bezsilny, martwy, nieużyteczny... Biada miłości, która się tak na jednostkę wyrzuci i zmarnuje...

— Lecz gdyby się nie zmarnowała?... ostrożnie podsunął Edmund — gdyby ta jednostka nie pogańska, ale już w chrześcijaństwie odrodzona, przyjęła skarb rzucony wraz z przywiązaną do jego posiadania

  1. Tyrteusz, poeta ateński, który pieśnią swoją pobudził rodaków do zwycięskiej walki i sam w niej zginął.
  2. Ezdrasz, prorok żydowski w V wieku przed Chr.