XVIII
sarza nie z okresu gdy tworzył swoje dzieło, ale gdy dożywał swego życia. A wszak scałkowanie Żmichowskiej byłoby rzeczą tak interesującą!
Była kobietą, oto co wiele tłumaczy. Zwłaszcza kobietą wówczas! Gdy trzydziestoletni mężczyzna z sercem złamanem w zawodzie miłosnym drapuje się z wdziękiem w swój płaszcz bajroniczny, trzydziestoletnia «stara panna» musi kryć wstydliwie swoje wewnętrzne przeżycia. Toteż Narcyza wcześnie przekreśla swoje osobiste życie. Czasem tylko w jakimś błysku, w jakiemś słowie, przejawią się burze, kryjące się na dnie serca, serca, które czuło się przedewszystkiem stworzone do kochania.
Była nieładna. Nie bierzmy może dosłownie tego rysopisu, który sama podaje bratu Erazmowi: «le nez gros, la bouche ordinaire, la taille de trois ou quatre pieds de haut, en un mot, c’est un petit monstre que ta soeur Narcisse» («nos gruby, usta pospolite, wzrost trzy lub cztery stopy, słowem to mały potworek ta twoja Narcyska»); ale te utyskiwania, że jest nieładna, niesympatyczna, «nie pociągająca zmysłowo», powtarzają się w jej listach często. Będąc do tego ubogą nauczycielką, a mając naturę subtelną i wrażliwą nietylko na przymioty duszy, ale i wybredną estetycznie, czyż mogła marzyć o człowieku, któryby jej w całej pełni odpowiadał? Kompromisu zaś nie uznawała. Od młodu więc serce jej uczyło się żyć surogatem. Miłość do brata, to pierwsze jej namiętne uczucie. Tu może jej kochające serce oddać się z całem wylaniem, nie lękając się, że będzie odepchnięte lub zdeptane. Musiała ta miłość do brata, z którym zresztą, poza rzadkiemi momentami całe życie była rozłączona (Erazm po roku 1831 emigrował do Francji), być niezwykle żywa, skoro aż ciotka uważała za potrzebne przestrzec dziewiętnastoletnią pannę:
«Śmiać mi się chciało nawet, jak wujenka Józefowa opowiadała mi historję w guście René’go Chateaubrianda,