Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

178

— I w tem właśnie, według mojego zdania, zawnioskowała Jadwiga, w tem właśnie główny twojej pomyłki splątał się węzełek. — Między tłumem powszednich osobistości, trudno zgadnąć jak której służy uczuciowa higjena — jednej pomocą, drugiej przeszkodą bywa — lecz dla Olbrzymów-Prometeuszów, dla zbawionych i uświęconych — toć to ich cechę stanowi Leonie, że dla nich zawsze jest cnotą w sercu i aureolą na skroniach — i póki ci kto nie złoży tego dowodu, póki tej próby w życiu swojem nie przejdzie, póty, ja ci radzę — ani olbrzymem, ani Prometeuszem nie nazywaj go wcale.
— Wiesz Jadwigo — odezwał się Albert filozof — w tem, co powiedziałaś, jest jedno wrażenie, które mi dużo światła na całą kwestję rzuca: «póki kto tej próby w życiu swojem nie przejdzie». — Istotnie, miłość jest pewną próbą rzetelnej wartości człowieka — jest symptomatem wykazującym działalność jego organizmu, tętnem, po którem się stan zdrowia lub choroby rozeznaje — sama zaś nie jest ani wartością, ani organizmem, ani zdrowiem, ani chorobą. Według prawa odwiecznej logiki jest świadectwem naszem i powinnaby tylko o dobrem, o chwalebnem w nas świadczyć. — Dziecinną mi się widzi dłuższa sprzeczka o jej zbawiennych czy tam potępiających wpływach — takiemi zawsze wpływy się okażą, jakiemi są skłonności doznającego ich człowieka. — W zasadzie musimy uznać, że miłość najpiękniejszy kwiat życia ludzkiego rozwija; słusznie jest pożądaną jako szczęście, sprawiedliwie cenioną jako szlachetne uczucie — lecz to wszystko w zasadzie tylko. — Zastosowania mnóstwo przedstawiają wyjątków — są tacy, którzy szczęścia nadużywają — są inni, którzy nawet w szlachetnych nie mogą się ostać uczuciach — są jeszcze inni, którzy w pewnych danych okolicznościach muszą je dla wyższej poświęcić prawdy — bo w naszym światowym chaosie różnie bardzo się dzieje. — Napozór to się zdaje,