kominkowym ogniu, wśród gromadki naszej miejsca swojego nie zajął.
Przez jakiś czas tylko z jego wspomnienia snuły się zawsze długie dysputy o potrzebie lub o niebezpieczeństwach wyłącznej miłości. — Raz, gdy się zdarzyła nowa pod tym względem wątpliwość — nowych do roztrząśnienia przyrzekłam dostarczyć faktów i powiedziałam moim ukochanym, że im odczytam rękopism, który się przypadkowo w moje ręce dostał, a który mógłby niejeden ciemniejszy punkcik rozjaśnić. — Wszyscy na to bardzo chętnie przystali i zaczęłam pierwszy mój odczyt Książki Pamiątek[1] — drugi bez przerwy po pierwszym nastąpił, trzeci nie bardzo się odwlekł, ale później między odczytem a odczytem coraz dłuższe zapadały odstępy — każdy z nas miał coś ważniejszego, coś zupełniej egoistyczniejszego na myśli, więc i czytania szły nader powolnie — kartek się odwracało niewiele..., aż przyszło do tego nakoniec...
Lecz o tem właśnie «teraźniejsi» moi czytelnicy na końcu się dowiedzą.
- ↑ Książka Pamiątek, jedna z powieści Żmichowskiej, pomieszczona w zbiorowem wydaniu jej dzieł tuż po Pogance.