seta? W tym samym mniej więcej stosunku jest epizod kurowski do Poganki.
Jeżeli zestawimy moment powstania tego utworu z datami listów do Bianki Moraczewskiej, uderzy nas niewątpliwie równoległość tych dwóch spowiedzi: jedna bezpośrednio wylana na łono przyjaciółki, druga — artystyczna tych przeżyć transpozycja.
Nietylko w głównej linji powieści, ale i w szczegółach jest wiele charakteru autobiograficznego. Narcyza przedzierżgnęła się w Benjamina. Ona, której nieraz musiała dokuczyć jej kobiecość, uczyniła się młodzieńcem; ona, nieładna, obdarzyła się w marzeniu czarującą urodą. I ona sama, jak Benjamin, chowała się wśród licznego i kochającego się rodzeństwa, z którego była najmłodszem dzieckiem. I ona patrzała jak ukochany jej brat Janusz gasł zwolna na suchoty, ten brat, który miał tak silny wpływ na jej rozwój, że jeszcze w dwadzieścia lat potem[1] wspomina go i z przesadną zapewne skromnością przypisuje mu wszystko, co jest w jej dziele najlepsze. I ona wreszcie, jak widzieliśmy, spotkała swoją Aspazję.
Kim była Narcyza w momencie jej spotkania? Miała lat nie siedemnaście, ale dwadzieścia pięć. Była już głośną poetką, ale była też potrosze owem «dzieckiem wsi». Znała Paryż, zapewne, ale jak? Skromna nauczycielka w pańskim domu, jeżeli dorwała się chwili swobody, to po to, aby pochłaniać książki w bibljotece. Potem obracała się w towarzystwie kobiet żyjących pracą i ideałem. Sądząc ze wstrząśnienia, o jakie ją przyprawiło to przejście, pierwszy raz spotkała się z typem w rodzaju Pauliny: uroda, talent, urok artyzmu, inteligencja błyskotliwa, niepodległa, zuchwała, igrająca pojęciami jak piłką, filozofja własnego kaprysu, przytem europejska kultura, znawstwo,
- ↑ List do Wandy Grabowskiej, cytowany przeze mnie w Przedmowie do Białej Róży (1929).