XXVIII
wiedza; — wszystko gromadzone po to, aby sobie uczynić z tych cennych darów podnóżek własnej przyjemności. Tak wygląda Paulina poprzez zwierzenia Narcyzy, pozwalające widzieć w niej pierwowzór Aspazji.
A dalej sytuacja, wyolbrzymiona oczywiście w powieści i przystrojona romantycznie, skromniejsza w życiu, ale identyczna w głównych linjach. Jak Aspazja, tak Paulina znajduje «dziecię wsi», zbolałe śmiercią brata, łaknące bezwiednie nowego uczucia; porywa ją do swego pałacu, który musiał się wydać Narcyzie zaczarowanym dworem zbytku i sztuki, inteligencji i cynizmu, entuzjazmu i chłodu, dowcipu i ironji. I spędzi tam najpełniejsze chwile swego życia, aż wreszcie przyjdzie moment, że biedny Benjamin-Narcyza, odtrącona równie chłodno jak gorąco ją przygarnięto, nie pieszo wprawdzie, ale na bryczce (przyjechała zapewne bogatym powozem) dobije do Warszawy, gdzie schroni się na łono przyjaźni, aby później przypaść do ziemi rodzinnej w wiosce, gdzie nie była od lat sześciu.
Oto własna jej krew tętniąca w tym utworze.
A teraz rozważmy, czemu ta spowiedź przybrała te a nie inne formy, i w jaki sposób na jej kształtowaniu się zaważyła epoka. Nie potrzeba być zawziętym «wpływologiem», aby spostrzec, ile z bieżącej literatury weszło w ten pierwszy większy utwór młodej pisarki. Poganka, wysoce oryginalna, egzotyczna nawet na naszej ówczesnej glebie, należy wszakże do wielkiej rodziny europejskiego Romantyzmu; należy do tych typowo romantycznych spowiedzi, które idą od Wertera i René’go, a które w polskiej literaturze znaczą się takimi bohaterami jak Konrad z Czwartej części Dziadów i Kordjan. Ten Benjamin przedwcześnie postarzały, z grymasem goryczy na ustach, obojętny na wszystko, grzejący się leniwie u kominka cudzego zapału, gdzie jednego wieczora czyni swoją spowiedź, czyż to nie krewniak owego René, obnoszącego swój smutek po prerjach indyjskich, lub owego mussetow-