XXXVI
ślała, ludziom nie wydrukuję. Jedno za drugie». — A pułkownik mi powiedział: «Ot, głupiaś!» i uściskał mnie, i ja jego — i tak przyjęłam jedyną krytykę, która mię dojąć mogła: krytykę od ukochanych...» (2 czerwca 1867).
O ile zrazu Poganka wywołała zgorszenie, o tyle później zaciążyła nad twórczością Narcyzy: zawsze pozostała ona autorką Poganki, inne jej powieści uważano za upadek natchnienia, gdy poprostu były one przejściem od romantycznego stylu do nowoczesnej analizy, która podówczas była u nas przedwczesną...
Mimo iż Poganka była rewelacją nowej polskiej prozy, nie znaczy to, aby ta proza, zawsze pełna polotu, była wszędzie doskonała. Będąc prekursorem, toruje sobie Żmichowska własne drogi; czasem z trudem przedziera się przez składnię, czasem jest nieco zawiła. Do znamiennych cech stylu Żmichowskiej (podobnie jak u Przybyszewskiego) należy stałe niemal użycie słowa jak zamiast niż. Uderza w stylu jej nadużycie inwersji: kto wie, czy przyczyną tego nie jest usilne kształcenie się na starej polszczyźnie, która znów z łaciny przejęła skłonność do inwersji. Znów w jednym z listów do Wandy Grabowskiej znalazłem zwierzenie pisarki, która opowiada jak walczyła z nalotami francuszczyzny w swoim stylu:
«...upokarzało mnie to bardzo, zadałam sobie więc na jakiś czas czytanie polskich a do tego starożytnych autorów. Jednym ciągiem bez przerwy przewertowałam Reja, Kochanowskiego i Górnickiego, ten był mi najpomocniejszy».
Prof. Mann podnosi w studjum swojem świeżość jej porównań, których jednak Żmichowska nie nadużywa (prof. Mann twierdzi, że w całej Pogance jest porównań około dwudziestu; mnie się zdaje, że jest ich znacznie więcej...), bogactwo słownika, śmiałość zestawień. Mnóstwo rzeczy, które dziś, po Przybyszewskim, po Żeromskim, nie uderzą nikogo, było wówczas w zakresie języka odkryciem. Mimo romantycz-