Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

12

ciaż się nigdy przed błądzącymi nie usunęła. Dla mnie wyobrażała ona jakąś zasadę przykrej rzeczywistości, objawianą miłosierdziem chrześcijańskiego serca, i wspartą przykładem chrześcijańskich uczynków. — Bardzo często sprzeczałyśmy się okropnie. Jej pojęcia zamknęły się w niektórych formułkach tak przeciwnych usposobieniu mojemu, że się z nią w ciągu rozmowy na dwa słowa zgodzić nie mogłam, ale kiedy czułam jakie symptomata bezcelnego rozmarzenia i rozbiegłe na cztery fantazje myśli, kiedy mi trzeba było hartu, karności, zgody ze światem, i zimnej wody na głowę, to stawałam przed nią i mówiłam: «Łaj mnie Teklo», a gdy Tekla łajała, ja kłótni żadnej nie wszczynałam już.

Obok tych czterech kobiet ze stale określonemi charakterami wyobraźcie sobie trzy insze jeszcze, które nie były tem, czem ich Pan Bóg stworzył. — Jadwiga nie była poetką, Augusta nie była artystką. — Anna nie była matką. Jednak pewną jestem, że nim przyszły na świat, ich przedchrzestne imiona w niebie były: poetka, artystka, matka. Do urzeczywistnienia owych imion na ziemi Jadwidze brakło pisarskiego talentu, Auguście pracowitości, a Annie dziecięcia. Jadwiga[1] rzuciła się nawet w prost przeciwny poezji zawód; spiżarnią i krosienkami centralne kółko życia swego obwiedła, sama siebie nazywała bardzo praktyczną kobietą, i prawie była nią nawet. — Wewnętrzna zato jej duszy historja rozwijała się oderwanemi rzutami szalonych pragnień, zachwytów, zniechęceń i uwielbień. Sprzeczność tła takiego z rysami głównych niby figurek osobliwszą też tworzyła mięszaninę. Coś nakształt gorących włoskiego nieba obłoków, pod któ-

  1. Jadwiga = Kazimiera Ziemięcka, żona ziemianina Andrzeja Ziemięckiego, żyła na wsi, oddając się z zapałem podnoszeniu włościaństwa, krzewieniu oświaty, zakładała ochrony, szkółki, wskutek czego w sąsiedztwie okrzyczano ją za warjatkę.