nej i szczupłej kibici mogło być przez bajadery wschodnie studjowane, — a jak śpiewała! to istny słowik z ponad brzegów Pilicy słuchany, tylko że słowik rzadko się odzywał, a młode orle często zato niejedną z nas i skrzydłem potrąciło i szponami drasnęło czasem. Sarkazm był u niej na każde zawołanie gotowy, po sarkazmie pieszczota, stąd przykrość może, ale gniewu nigdy. Zmienny, a w każdej zmianie zarówno gwałtowny charakter Augusty, mimowolnie przywodził mi na myśl jakieś cudzoziemskie pochodzenie; według rodziców jednak była to prawdziwa, nawet zdaje mi się wielkopolska szlachcianka, według ducha zapewne we francuskiej lub włoskiej myśli poczętą być musiała. Kto jej nie spotkał, ten sobie wyobrazić nie może tak różnorodnych żywiołów w jeden utwór kobiety zmieszanych. Jakaś nadzwykła delikatność zmysłów na pochwycenie wszelkiej gry słonecznych promieni, na ocenienie dźwięków, na użycie każdego zjawiska natury i sztuki. Jakieś rozkapryszenie dziecinne, a męska w urzeczywistnieniu swoich pragnień wytrwałość. Jakaś niepojęta, że się tak wyrażę elastyczność umysłu i zdania, a bezprzestanne toż samo dążenie ku spotrzebowaniu wszelkich przedmiotów na wrażenia swoje. Jakaś bezmyślność cygańska, a wymagania królewskie, jakaś tkliwość wybujała, a ciekawość nielitosna, jakaś osobliwość z najpospolitszemi spadkami, a chwile niespodzianego entuzjazmu z najczystszem ducha wzniesieniem, i obok tego jeszcze dar malarstwa, podwójny, słowem i pendzlem, pieśnią i farbami, to była Augusta. Malowała też ona życie swoje, malowała w zachwycające obrazki, w miłość, w przyjaźń, w poświęcenie, a ja posądzałam ją, że dlatego maluje tylko, by im się przypatrzyć z rozkoszą. Ludzie poważni, ludzie surowi jak artykuł kodeksowy, ciężkie mieli przeciw niej zarzuty. Mówili, że to lekka i płocha kobieta, mówili, że to zawodne i kłamliwe serce, lecz co tam oni wiedzą tacy ludzie, oni nawet się nie
Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.
15