Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

32

ciła Augusta — jak ze skarbem — jak ze stukaratowym diamentem znalezionym w kopalniach, gdzie inni ledwie po trudach największych, maleńkie ziarnka świecące znajdują. — Gdyby dojrzeli twego bogactwa, ich zazdrośćby się zbudziła, gdyby dojrzeli twego brylantu, ich niedowiarstwoby się odezwało i może dla próby roznieciliby wielki ogień, i tak długo w ogniu ciekawy kamień trzymali, aż kamieńby się na nicość przepalił.
— Jabym ci jednak, Augusto, nie życzyła takiego znaleźnego, odezwała się Tekla.
— A to czemu?
— Bo niebezpiecznie.
— Ej! co tam niebezpieczeństwo! a szczęście, moja droga? dajcie mi, dajcie chwilę miłości! Świat taki nudny, zamierzchły, zbłocony. — Każda godzina w życiu pracą ciężką — obowiązkiem, nałogiem — jutro podobne do dnia wczorajszego — a dzień wczorajszy taki sam, jak nieznośne dzisiaj. — Muszę myśleć: dwa a dwa cztery. — Suknia wełniana czy jedwabna? — Obiad spóźniony, czy wczesny? — ubogi głodny, czy pijany? — gość nowo przybyły zły, czy głupi? — Muszę myślić w te wszystkie szkaradne — obrzydliwe słowa. — Miłości! ach miłości!
— Haczczysu![1] ach! haczczysu! przedrzeźniała ją Felicja.
— Zbyt wyszukany środek — poprostu kieliszka tęgiej wódki! i to może wystarczyć, przydała Seweryna.

— Nie bluźnijcie, kobiety! ujął się Edmund. Augusta ma słuszność, bez miłości świat nudny i brudny. — Miłość mówi: ja jestem przedwiecznością w początku, trwaniem w nieskończoności — jasnością w świetle — tchnieniem w powietrzu — wonnością w kwiecie — szczytem w nieskończoności — dźwiękiem w głosie —

  1. haszysz — wschodni narkotyk, sporządzany z konopi indyjskich (canabis indica).