Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.
37

szą w końcu cierpieć i grzeszyć. — Ich grzech będzie jednak przypadłością obcą zupełnie naturze uczucia, będzie może wynikiem innych wad i zboczeń, uczucie samo w sobie będzie zawsze cnotą. — Włoch, który w chwili zazdrości morduje swego współzawodnika, córka, która dla kochanka potajemnie dom rodzicielski opuszcza — żona, która zdradza męża — popełniają okropne występki, pełnem sercem naczerpują w życie nieszczęścia i grzechu — ale naczerpują z postronnych okoliczności — błądzą postronną ujemnością swego charakteru; jedyną chwilą prawdy — jedyną może odkupienia chwilą — jest dla nich właśnie szczerej miłości chwila.
— Zdaje mi się, Augusto, że twoje ostatnie «distinguo» jeszcze subtelniejsze jak różnicowy podział Alberta, rzekła Seweryna.
— Moi Państwo, na czemże stanie? odezwałam się wtedy, uchwalcież co stanowczego — abym z pewnością wiedzieć mogła, czy od dzisiejszego dnia będzie wolno kochać się, czy nie?
— No, dalej, zawołał Teofil, zbierajcie głosy — idzie tu o emancypację miłości — kto za i kto przeciw — ty sama Gabryello, głos pierwszy.
— Przecież wam trzeba kogoś, coby przyjął ustawę — ja będę gminem waszym — ty zaś Teofilu jako dzieciak rozpocząć musisz. — Wszakże w senatorskich naradach najmłodsi najpierw się odzywają. Między nami niema nikogo, coby był od «Dzieciaka» młodszy. — Śpiesz się więc, rzucaj gałkę.
— Rzucam jak śnieg bieluteńką. — Na cześć miłości tyle prześlicznych wybito medali, że to musi być godne wiekopomnej chwały uczucie.
— A teraz w koło, sąsiadko Emiljo!
Emilja przyjęła wniosek, lecz z poprawką Alberta. Inni mniej więcej swoje własne dorzucali zastrzeżenia — na dwóch skrajnych zostali — Seweryna z Leonem i Augusta z Henrykiem.