kilka odłożonym być musi. Powtórzyło się to już kilka razy.
Menę zaczynało to drażnić.
— Powiedz sam, mój drogi — skarżyła się przed bratem, — czy takie postępowanie nie może zrazić? Od kiedyśmy się pobrali, doprawdy, że kilku miesięcy nie przesiedział w domu. Z początku mnie to smuciło, potem gniewało, teraz zaczynam wchodzić w fazę zupełnej obojętności. Swoją drogą kocha mnie po swojemu. Zobaczysz, ile prezentów dostanę! Im dłużej siedzi za domem, tem potem jest uprzejmiejszym. Przywozi mi bonbonierki, kwiaty, jak narzeczonej! C’est d’une simplicité patriarcale!
— Trudno, moja droga! — odparł hr. Michał. — Nie możesz przecie wymagać, aby małżonek u nóg twych spędzał swe życie i by jedynem zajęciem jego było zdobywanie już raz zdobytego. Ma przecież interesa rozmaite. Słyszałem, że przystąpił do jakiejś spółki udziałowej.
Ale Mena lekceważąco wstrząsnęła główką.
— Wszystko to pretekst tylko; jego zajmuje przedewszystkiem sport i karty. A przyznaj, że jeśli się ma żonę młodą... i ostatecznie, bez zarozumiałości powiedzieć mogę, niebrzydką... taka samotność, wieczna samotność, nie może być dla niej ideałem szczęścia.
— O ile sobie przypominam, Meno — rzekł hr. Michał, — mówiłaś przed ślubem, że właśnie
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/153
Ta strona została skorygowana.