zdobywała część terytoryum w jego sercu, dziś ostatecznie zwyciężyła. Z subtelną intuicyą kochającej kobiety zgadywała zawsze, co mu przyjemność zrobić może.
Były to drobiazgi, ale, jak mówią Anglicy: „Trifles make the sum of life“ (Z drobiazgów suma życia się składa). Brała go po prostu swą dobrocią.
Bo jakież to były na przykład kożuszki na śmietance, którą do kawy Stefanowi podawano! W jakie misternie ułożone bukiety polnego kwiecia niespodzianie okna jego pokoju jakieś niewidzialne ręce zdobiły!
Trudnoby wyliczyć te wszystkie, w swej naiwnej prostocie wzruszające objawy skrytego uczucia.
Stefana, który w życiu codziennem był wyjątkowo niepraktycznym, ta drobiazgowa pamięć, zgadywanie jego życzeń, ujmowało niezmiernie, i sam nie czuł nawet, jak mocnym węzłem przyzwyczajenia oplątywała jego miękkie serce.
Trochę leniwy z natury, czuł się ogromnie wdzięcznym tym, którzy myśleć o jego wygodach raczyli.
Wspomniał na przykład kiedyś przy obiedzie, że musi wyszukać w bibliotece cioci Zuzi taką a taką książkę. Zapomniał o tem w ciągu dnia, który notabene u boku Zosi spędził.
Alić wieczorem zastał na swem biurku ów
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/161
Ta strona została skorygowana.