towarzystwa ludzi, do zamożniejszej stosunkowo należących sfery; był ogromnie drażliwy na tym punkcie i wydawało mu się zawsze, iż mu ktoś chce imponować.
Skalski miał znaczną posadę i majątek ziemski, — z tego powodu podtrzymywał liczne stosunki; Horoszkiewicz zaś trzymał się zawsze na uboczu, żył w kółku ścisłem kilku przyjaciół i kolegów z biura, ze Skalskim nie sympatyzował, choć właściwie nic mu nie miał do zarzucenia; parę razy nawet zdarzyło mu się zrobić mu drobne przysługi, a wtedy z zadowoleniem wielkiem powtarzał sobie:
— „Niech Pociej Macieja, a nie Maciej Pocieja ma za dobrodzieja!“
Dawniej Horoszkiewicze mieli też swój ładny kawał ziemi, ale jakoś to wszystko się zmarnowało, po śmierci żony Horoszkiewicz gospodarkę zaniedbał, potem, wydzierżawiwszy majątek, wyjechał do miasta, aby nie rozstawać się z dziećmi, gdy ich naukę rozpocząć wypadło.
Dzierżawca folwarczek zrujnował, z ludźmi źle postępował, tak, że mu zabudowania podobno przez zemstę spalili — jednem słowem posypały się klęski, które doprowadziły w końcu Horoszkiewicza do wyzucia się z ojcowizny.
Teraz urzędował w mieście powiatowem, nie lubił wspominać o przeszłości i każda wzmianka o Krzywinku, byłej jego posiadłości, wprawiała go w rozdrażnienie. Nawet nigdy odtąd
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/19
Ta strona została skorygowana.