miesięcy próby, a dalej widziała już siebie w swej wyobraźni w grubą suknię Szarytki przyodzianą; sztywny kornet na kasztanowatych jej włosach połyska!... Z lekami w ręku a ze słowem pociechy na ustach u wezgłowia chorego stanie i będzie odtąd cichem uosobieniem miłosierdzia i poświęcenia. Przejdzie przez życie jak cień, aż do chwili ostatniej, gdy tchu w piersi zabraknie!....
I nagle strofa natchniona wieszcza stanęła jej w pamięci:
Chciałbym spokojnie, lekko, bez boleści,
Rozsnuć do życia wiążące mnie nicie,
Zniknąć bez śladu i przepaść bez wieści —
Jak łza w potoku, gwiazda na błękicie...
Smutne rozmyślanie przerwał nagle szmer w przedpokoju. Słychać było pośpiesznie rzucone pytanie i odpowiedź sługi. Zapukano do jej pokoju — drgnęła; zaledwie wyszeptawszy „proszę,“ stanęła oko w oko z Bolesławem Przełęckim.
Podniosła nań swe duże oczy, w których była i trwoga, i radość i zakłopotanie. On, nie czekając na powitanie, chwycił jej obie ręce, a nim się opamiętać mogła, do ust je gorąco przycisnął.
— Dobra, droga panno Elizo! Niech mi pani wybaczy, że wpadłem dziś jeszcze, nie zważając na żadne formy etykiety. Ale wróciwszy do domu, po prostu rady sobie dać nie mogłem;