Pani Zuzanna Wołoknicka była od lat kilkunastu wdową; jedyne dziecię utraciła jeszcze będąc w młodym wieku. Samotność ciężyła jej bardzo, gdyż było to jedno z tych serc kobiecych, które posiadają nieprzebrane skarby miłości w swej głębi; nie mając zaś obowiązków najbliższych, czują się jakby wytrącone z przeznaczonej im kolei życia. Możnaby je przyrównać do powoju, z pod którego usunięto podporę: owija się on w dalszym ciągu o jakieś poblizkie drzew konary, w ostateczności najwątlejszych badyli się ima. Tak samo dzieje się z podobnemi im naturami, które bez przywiązania jakiegoś istnieć po prostu nie są w stanie.
Pani Zuzanna dużo przecierpiała w życiu, jednak doznane zawody i ciosy nie rozgoryczyły jej gołębiej duszy; przeciwnie, zdawało się, że nikt z większem zaparciem się siebie nie potrafiłby wniknąć w innych dolę i niedolę. Sama nigdy się na pierwszy plan nie wysuwając, myślała wyłącznie o tem, żeby o ile możności każdemu osładzać życie.
Podtrzymywała ją w tem głęboka wiara, która nie zasadzała się na formach, lecz stanowiła prawdziwie treść i pobudkę wszystkich jej czynów.
Pomiędzy rezygnacyą a prawdziwie chrześcijańskiem godzeniem się z wolą Opatrzności jest jednak znaczna różnica; podkładem pierwszej jest zawsze smutek i zawód, które duszę
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/71
Ta strona została skorygowana.