tylko mogli najbardziej, kiedy siebie i poezyę przykuli do formy sonetu, w którą wszystko tłoczyć zaczęli; formy ciasnej, niewygodnej, jak żadna inna na świecie; formy geometrycznej, że tak powiem, a najmniej ze wszystkich i ze wszystkiego odpowiedniej i przydatnej do serdecznych wynurzeń i zwierzeń, do wybuchów osobistego uczucia.“ Czy to nie mądrze powiedziane? — mówił dalej. — Geometryczna forma!... Właśnie on znalazł określenie, które mi nie przyszło dotąd do głowy, choć wyraża myśl mą doskonale. Wiesz, Stefanie?... Popełniłem w życiu dużo omyłek, lecz dumny jestem z tego, że „nie popełniłem“ ani jednego sonetu!...
— A ja ci przepowiadam — rzekł Stefan, nie odrywając oczu od zeszytu i numerując w dalszym ciągu swoją drugą seryę, — że napiszesz tutaj pierwszy sonet i poświęcisz go... na przykład pannie Horoszkiewiczównie!
— Cha, cha, cha! — rozśmiał się Brzezik nie zupełnie szczerze. — A dlaczegóżby nie pannie Skalskiej? Czy to ty masz mieć wyłączny przywilej dostarczania jej tego cennego towaru?...
— Panna Zofia jest ogromnie miła, wiem to nie od dzisiaj — zawołał Stefan, — ale zdaje mi się jednak, że panna Eliza więcej ci do serca przypadła...
— Panna Eliza jest ogromnie miła — odparł Edward tym samym tonem, — ale, chociaż może
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/96
Ta strona została skorygowana.