stawia wrażenia. Po prostu niema w tem duszy! niema iskierki! Płytkie pojmowanie najgłębszych rzeczy. Ale po co rozumowania! Wiadomo, że świat dla miernot stworzony! Tacy dochodzą do swych marnych i błahych celów; zdobywają uznanie i względną szczęśliwość. Takim dobrze!...
Rozmyślał, odrzuciwszy książkę. Sen jakoś nie przychodził. Wrażenia przesuwały się w jego umyśle, plącząc się chaotycznie. Zaczął teraz analizować Stasię. Przypomniały mu się spojrzenia pochwycone w przelocie, rzucane na Stefana. Jednak ta dziewczyna w nim się zadurzyła widocznie. Nie zauważył przedtem, a teraz jest prawie pewnym tego. Cóż dziwnego, że się jej podobał! Przystojny, młody chłopak, nad którego czołem pewno nawet malutką aureolę sławy w swej wyobraźni kładzie! Zresztą tak mało widziała w życiu!...
Stasia — to dzieciak prawie, ale jest w niej dużo temperamentu. Gdybym już tak koniecznie miał zrobić wybór — myślał Edward, — wolałbym ją stanowczo od panny Skalskiej! Jakieby to było wdzięczne, potulne, gdyby ją taki Stefan wziął za żonę! Zofia zaś pobawi się, dopóki cóś innego się nie nadarzy, a potem z manierowanym ukłonem powie obojętnie: „Żegnam pana!“
Chyba Stefan nie będzie o tyle głupi, aby się dać wziąć na wędkę!
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/99
Ta strona została skorygowana.