Strona:Nauczyciel.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

ANDZlA. Kuzyn mój ma słuszność, panie Adolfie. Cóż pan będzie przez cały dzień robił? Zanudzisz się u nas!
P. BARBARSKI. Godzę się.
ROBERT (wesoło). Zgodził się! Co za szczęście! Chodźmy oznajmić to tatusiowi.
P. BARBARSKI. Zaczekajcie chwileczkę. Godzę się, ale pod warunkiem, że nie będziecie na wszystko odpowiadać: bee! Dalej, że nie będziecie pleść niedorzeczności, bajki będą jak się należy deklamowane, zamiast B, nie będzie się mówiło A.
TEOŚ. O, nie! nie! Będę zawsze mówił B zamiast A. (śmiech ogólny).
WSZYSCY. Godzimy się na wszystkie warunki! Jakie szczęście! Nie będziemy mieli nauczyciela.
ANDZIA. Oto i tatuś!





SCENA TRZECIA.
CIŻ SAMI, PAN LESKI.

PAN LESKI. Widzę, że znajomość zawarła się bez mego współudziału.