Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/15

Ta strona została przepisana.

zwierciadłem dni przyszłych w tej snu symbolice): — ujrzał w niem djabła maszkarę i śmiech jego szyderczy.“
Takim nieomal widzieli go podczas wojny nie tylko bulwarowi, lecz i przodowni nawet pisarze Francji, Belgji, Włoch, Anglji i Ameryki. Tedy nie na Glasewitzów, Mommsenów, Treitschków, ale na Nietzschego właśnie wskazywano zewsząd, z całego świata: „Oto pierwszy z ducha sprawca dzisiejszej rzezi, oto ideowy wychowawca narodu swego, oto herold Hunnów!“
Z kogo żółć nienawiści narodowych jeszcze nie wykipiała, niech się ubłoży przeczytaniem tego, co pisze Nietzsche o rodakach swoich bodaj tylko w „Ecce Homo.“ Niech to jednak uczyni na rachunek własnej rozkoszy, powtarzać tych rzeczy tu nie będziemy. Komu zaś i tamtego będzie mało, niech sięgnie po analogiczne ustępy u Schopenhauera; ba i u Goethego nawet: choćby w jego konstatowaniu koniecznej potrzeby nienawiści w sercu niemieckiem, lub bodaj w jego proroczem wyczuciu zatajonego, zadrzemanego okrucieństwa u tak wówczas gemuethlich i bieder rodaków swoich.
Należy jednak odróżniać: od kipiącej pasji wrogów — święty gniew genjuszów narodu!
W Nietzschego Zaratustrowej legendzie Bóg umarł. Nie przyczynił się do tego bynajmniej Zaratustra nauką swoją. Zabił Boga ...„najszpetniejszy człowiek...“! wejrzeniem swem tylko. Tak! — W nowym napływie swych furjackich nienawiści, kolejno dla wszystkich narodów Europy, w okresie swej psychozy światoburczej ten, bezwątpienia, wówczas najszpetniejszy naród próbował istotnie zabić starego Boga... samem wejrzeniem potwora swej państwowości. — Staat ist Gott! — to hasło „ideowe“ urastało tam w czasie wojny do szeregu publikacyj, w którym nie brak było nazwisk profesorów, a nawet byłych pastorów. — Czemuż to