Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/16

Ta strona została przepisana.

my, wywodzono tam, przeżywać w dziejach swoich wciąż Jehowę, który jest przebóstwieniem państwowości żydowskiej; miejmy odwagę do swego, germańskiego, Boga i jego przykazań. — Mało nas zresztą interesuje ta ostateczna już chyba aberacja niemieckiej umysłowości w czasie wojny. Idzie nam tu jedynie o te drogi, po których fatum pośmiertelne ścigało puściznę Nietzschego.
Gdy Bóg stary dlań umarł, Bogiem obwołano „potwora.“ I on to właśnie, ten dlań najzimniejszy i najbardziej zakłamany sięgnął po Zaratustrowe tablice nowego Zakonu, — jak to: najdzielniejszemu ludowi należy się panowanie nad narodami, jak to: dobra wojna uświęca każdy cel.
Że pruska i junkierska ideologja czasu wojny urastała na nietzscheanizmie, jak na drożdżach, zaprzeczyć się temu wręcz nie da.
Miał być ideał nadczłowieka nowym puklerzem godności dla natur silnych, tarczą indywidualizmu, dojrzewającego zwykle jaknajdalej od trzody i państwa.
„...Gdzie państwo się kończy, tam dopiero zaczyna się człowiek, który nie jest zbyteczny. Gdzie państwo ustaje, — spojrzyjcież mi bracia moi! — czyż nie dostrzegacie tam tęczy i mostów nadczłowieka?“
Tam dopiero!
Na wspak celom, zamierzeniom i całej logice wewnętrznej Zaratustrowego zakonu, stał się on, przemocą ducha pruskiego, wręcz wojenną armaturą państwa w kierowaniu rzeźnym i rzeź niosącym tłumem: stał się nadczłowieczą, naczelną zbroicą, w którą potrzeba wojenna pchała byle piona.
„Psom wyć!“ — powiada brutalnie, z pruska jeden z wodzów armji i polityki niemieckiej o wodzu naczelnym, z racji jego wojennych pamiętników. (A znaczyć to ma: psy mogłyby się użalić nad miarą tej głowy i ducha). Tyle treści zawierała czołowa zbroica. Tyle przed-