I oto sroma się duch wasz, iż trzewiom powolnym być musi, i ze wstydu bocznemi skrada się ścieżkami i kłamliwemi drogami.
„Toby było dla mnie najszczytniejsze — mawia do siebie zakłamany duch — móc spoglądać na życie bez pożądania, a nie jak pies z wywieszonym językiem:
„Szczęśliwym się czuć w przypatrywaniu, z obumarłą spozierać wolą, bez zachwytu żądzy i samolubstwa — zimny, spopielony na całem ciele, lecz z pijanemi, księżycowemi oczyma!
„Toby było dla mnie najmilsze, — zwodzi siebie zwiedziony, — ukochać ziemię, jak księżyc ją kocha, i tylko oczyma dotykać jej piękna.
„I to niech mi będzie rzeczy wszelkich niepokalanem poznaniem, iż niczego od nich nie pożądam, oprócz możności spoczywania przed niemi, jak zwierciadło o stu źrenicach“. —
O, wy tkliwe obłudniki, wy lubieżni! Brak wam niewinności pożądania: oto dlaczego spotwarzacie pożądanie!
Zaprawdę, nie jako twórcy płodni w rozwoju ochoczem, ukochaliście mi ziemię!
Gdzież jest niewinność? Tam, gdzie jest wola płodzenia. Kto ponad siebie tworzyć pragnie, ten ma mi wolę najczystszą.
Gdzież jest piękno? Tam, gdzie całą wolą chcieć muszę, gdzie kochać i zginąć pragnę, aby majak pragnień nietylko majakiem pozostał.
Kochać i zginać: od wieków idzie to w parze. Wola miłości: znaczy to być powolnym i śmierci wezwaniu. Wam to mówię, tchórze!
Lecz to wasze niemęskie zezowanie ma się zwać „rozpamiętywaniem“! A co się tchórzliwymi oczyma omacać pozwala, ochrzczonem ma być, jako „piękno“! O, wy, brudziciele imion szlachetnych!
Lecz to niech klątwą waszą będzie, wy niepokalani, czystego poznania hołdownicy, iż nigdy rodzić nie będziecie:
Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/168
Ta strona została przepisana.