Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/172

Ta strona została przepisana.

Gdy się ich dłońmi chwyci, pylą niczem wory mączne, pylą niewolnie: lecz któż odgadnie, że ten pył z ziaren pochodzi i z żółtego przepychu letnich pól?
Gdy się za mędrców podają, wówczas mrozi mnie od ich drobnych powiedzeń i prawd; i taka woń czepia się nieraz ich prawd, jak gdyby one z bagna pochodziły: zaprawdę, słyszałem również i żabę, co z nich rechocze!
Zręczni są i mają mądre palce: czemże jest moja prostota w ujęciu wobec ich złożonych chwytów. Na wszelkiem nizaniu, supłaniu i snowaniu rozumieją się ich palce: — tak zgotowują pończochy ducha!
Dobre to zegary: należy je tylko umiejętnie nakręcać! Wówczas bez omyłki wskażą godzinę, czyniąc przytem skromny zresztą hałas.
Pracują, niczem młyny stępakowe, należy im tylko płodnych ziaren dorzucać! — sami już umieją rozemleć na drobno owe ziarna i biały kurz z nich uczynić.
Dobrze baczą sobie wzajem na palce i nie dowierzają sobie nadto. Wynalazcy w małych podstępach czyhają na tych, których wiedza na chromych nogach stąpa, — czyhają, jak pająki.
Widziałem, jak zawsze z wielką przezornością przyrządzali trucizny, nakładając przytem na swe palce szklane rękawice.
I w fałszywe kości grać także potrafią; widziałem ich tak gorliwie oddanych grze, iż pocili się aż przytem.
Obcymi jesteśmy dla siebie: zaś ich cnoty obrażają mój smak bardziej jeszcze, niźli ich fałsze i kości fałszywe.
A gdym u nich mieszkał, mieszkałem nad nimi. To ich rozgoryczyło ku mnie.
Słyszeć o tem nie chcą, że ktoś nad ich głowami kroczy; ułożyli przeto drwa, mierzwę i śmieć wszelaki między mną i głowami swemi.
I tak zagłuszyli oddźwięk kroków moich: najgorzej słuchano mnie dotychczas pośród najbardziej uczonych.