Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/19

Ta strona została przepisana.

sprawcy wojny już nam wyrąbią życie — wedle swojej miary.
Nie przeciążajmy tedy intelektualistów odpowiedzialnością za wojnę, która przedewszystkiem ich to właśnie wyprowadza w pole — w podwójnem znaczeniu tych słów. Wojna, — powiada któryś z pisarzy francuskich, — z chwilą wybuchu wpycha inteligencję w pierwsze szeregi piechoty, a z chwilą ustania w ostatnie szeregi proletarjatu. Taka to rola intelektualistów w wojnie — tej, która ledwie minęła, i tej, która już nadchodzi.
Lecz dobądźmy wreszcie ducha Nietzschego z tej krwawej topieli dziejów, w jakiej go ponurzyło fatum pośmiertne.

„Nieustannie w sobie pracujący“, a w takiem rozwibrowaniu wszystkich strun uczuciowości, że pisanie było dlań kładzeniem myśli na lód, najmniej chyba zasługuje Nietzsche na pomówienie o wyłącznie intelektualistyczne koncepcje. Lecz jakże słusznym wydaje się ten zarzut wobec piszącego kaznodziei: Emersona i tego drugiego eklezjasty: Renana, a nadewszystko wobec pierwszego kapłana „kultu bohaterów“: Carlyla, ciężko ponoć schorowanego człeka. Przytoczone tu na początku fakty z życiorysu Nietzschego mówią chyba również bardzo wyraźnie w jakim stosunku do życia i gołębiego serca człeka stoi późniejszy jego immoralizm.
Bądźcobądź w takiej to atmosferze — bynajmniej nie bojowej! — zrodził się w XIX wieku „kult dla bohaterów“ oraz „moralność ludzi silnych“.
Powiada Plutarch, gdzieś tam, ubocznie, w nawiasach nieomal, że natury silne tworzą wielkie zbrodnie, jak wielkie cnoty. I punkt. Żadnych dalszych objaśnień. A nadewszystko żadnych teoryj. Jeśli co wyziera z tych słów, to chyba tylko twarde, wygolone łby rzymian.
Z po za teoretycznego oraz ideologicznego „kultu bo-