Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/21

Ta strona została przepisana.

I tu natykamy się po raz drugi na wizyjne przeczucie Zaratustry, znów na sen jego wróżbny — w bolesnem jakgdyby odgadywaniu jakiejś drugiej potęgi czasów przyszłych, która po raz wtóry zniekształci i wynaturzy naukę jego. Nastanie takich czasów... „kiedy i najlepsi umęczą się dziełami swemi, ...gdy wszystkie studnie wyschną — i morze nawet się cofnie, ...a wszystkie podwaliny zawaleniem zagrożą...“, — wieścił wróżbiarz Zaratustrze. I przyprawił go o tak ponurą melancholję, że ledwo się z nią uporali przerażeni uczniowie. (Czyżby było w tem i trzecie z kolei przeczucie: tej prawdziwej melancholji, której miał się stać ofiarą? — tym razem osobistą już ofiarą).
Bądźcobądź zdawał się wyczuwać, że nihilująca analiza „wartości“ dzisiejszego życia stać się może z czasem nie „odwróceniem“ tychże „wartości“, lecz ogólną likwidacją ideałów i nadziei. Na ostatniej tedy wierze, na ideale „woli mocy“ — wyraźniej: na Wille zur Macht opierała się cała wiara i ufność w życie śród uczniów Nietzschego, a wyznawców Zaratustry.
Jakiś wróżbiarz ponury wieścił mu oto zawalenie się i tej podwaliny.
Ich hab’ meine Sache auf ein Nichts gestellt“, — takim był djalektyczny fundament niemieckiego poprzednika Nietzschego, żmudnego Stirnera. Nietzsche zaś sam chlubił się tylokrotnie polskiem nazwiskiem swego rodu (Nicki), uważając jego źródłosłów „nic“ za herbowe godło tarczy swojej. Taką była tarcza, miażdżąca wszystkie wartości; zaś zaczepną bronią nowego ideału było „Wille zur Macht“, a zawołaniem nowej nadziei... wiemy jakie to jedyne hasło ocalało z pogromu wartości wszelkich:
Pereat veritas, fiat vita!...
Lecz z moralnego w duszy „nic“, jak z chaosu w kosmosie rodzić się mogą światy wszelakie. Oto na Wschodzie indyjskim głębsze i wyżej sięgające „nic“ zrodziło