Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/216

Ta strona została przepisana.

danie zarzuciło na mnie tę pętlę, pożądanie miłości: abym się dzieciom własnym łupem stał i dla nich zaprzepaścił.
Pożądać — znaczy mi to: już się zaprzepaścić; Ja was mam, dzieci moje! W tem posiadaniu niech wszystko będzie pewnością i niepożądaniem niczego.
Zapładniająco legło na mnie słońce mej miłości, we własnych sokach prażył się Zaratustra, — i oto pomknęły ponademną cienie i wątpliwości.
Stałem się już żądny zimy i mrozu: „o, gdybyż mróz i zima zżymać się znów i parskać mi kazały!“ tak oto wzdychałem: — i wnet lodowate mgły wystąpiły ze mnie.
Ma przeszłość groby swe zburzyła, ocknął się niejeden za żywa pochowany ból: przespał on się tylko w całuny spowity.
I tak oto nawoływało mnie wszystko wiecznymi znaki: „czas już!“ Lecz ja — nie baczyłem na to: aż wreszcie przepaść ma drgnęła i ukąsiła mnie myśl moja.
O myśli przepaścista, któraś moją jest myślą! Kiedyż znajdę tę siłę, aby słysząc, jak się przekopujesz, nie drżeć w sobie?
Aż pod gardło tłucze się we mnie serce, gdy słyszę, jak się przekopujesz! Nawet twe milczenie dusi mnie, ty, przepastnie milcząca!
Jeszczem się nigdy nie ważył wywoływać ciebie: wystarczyło mi już to, żem cię — dźwigał! Nie dosyć jam jeszcze silny był na to lwie zuchwalstwo i ochoczość hardą.
Dosyć grozy było mi zawsze w twoim ciężarze: lecz znajdę ja kiedyś siły ku temu i ten głos lwa znajdę, co ciebie wywoła!
Gdy się ku temu przezwyciężę, przemogę się jeszcze ku czemuś wyższemu, a zwycięstwo niech mi będzie pieczęcią dokonania! —
Tymczasem snuję się jeszcze po niepewnych morzach; schlebia mi zdradliwy przypadek; przed się i wstecz spozieram, wszakże końca jeszcze nie widzę.