Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/224

Ta strona została przepisana.

się, zwraca, w rzeczywistości chce być jeszcze bardziej obdarzony!
Zapytajcie stopy mej, zali jej dogadzają te wabienia i chwalb sposoby! Zaprawdę, w taki takt i w rytmy takie ani tańczyć nie zechce, ani w miejscu stać nie zapragnie.
Ku małej cnocie chcieliby mnie przywabić i przychwalić; do taktu małego szczęścia radziby stopę mą podmówić.
Chadzam pośród tego ludu i spoglądam otwartemi oczyma:
zmaleli mi oni i maleją coraz bardziej: — sprawia to ich nauka o szczęściu i cnocie.
Albowiem i w cnocie nawet skromni są, — gdy dążą do błogiego zadowolenia. Z błogością wszakże godzi się wyłącznie skromna cnota.
Uczą się wprawdzie i oni kroczyć na swój sposób, kroczyć naprzód: chromaniem zwę to w nich. Tem stają się też przeszkodą dla każdego, komu pilno.
A niejeden z nich przed się patrzy, a prężąc szyję wstecz się obziera. Takiego w mym biegu rad z nóg powalam.
Noga i oczy kłamać nie powinny, ani sobie kłamu zadawać. Wiele jest wszakże kłamliwości pośród małych ludzi.
Niektórzy pośród nich mają chęci, większość wszakże ulega chęciom. Niektórzy z nich są prawdziwi, większość to źli aktorzy.
Bywają między nimi aktorzy wbrew wiedzy i aktorzy wbrew woli, — prawdziwi są zawsze rzadkością, osobliwie prawdziwi aktorzy.
Męskości w tem wszystkiem nie wiele i dlatego też zmężniają swe kobiety. Lecz ten tylko, kogo na twardą męskość stać, zdoła w kobiecie kobietęwyzwolić.
Zaś ta obłuda zda mi się u nich najgorszą: że nawet i ci, którzy rozkazują, naśladują cnoty tych, co służą.
„Służę, służysz, służymy“, — tak modli się obłuda panujących, — a biada, gdy pierwszy pan jest tylko pierwszym sługą!
I śladem ich obłudy wybiegało również oko mej ciekawo-